Niewielka wioska Kosowo pod Piasecznem aż huczy od plotek. Niektórzy nadal nie mogą uwierzyć, że ten uprzejmy i uśmiechnięty 44-latek, który zajmował się działalnością charytatywną i opiekuńczą zrobił coś tak potwornego. Mężczyzna organizował dla dzieciaków z okolicznych miejscowości wyjazdy i wówczas je molestował.
Wstrząsająca prawda
Sprawa wyszła na jaw, ponieważ podopieczni fundacji, którzy uczestniczyli w wycieczkach, zaczęli między sobą rozmawiać o tym, co Grzegorz K. robił w ich pokojach. Usłyszeli to rodzice, którzy zgłosili sprawę na policję. - Mój syn pojechał raz na wyjazd. Kiedy usłyszałem, że ten zwyrodnialec niemal oficjalnie sypiał z chłopcami w pokojach, wpadłem w szał - wspomina wstrząśnięty pan Marek (46 l.), ojciec Karola*.
Obmacywał chłopców
Zboczeniec kładł się z chłopcami do łóżek, obmacywał ich i całował. Choć na różne sposoby zaspokajał swoje chore żądze, wszystko wskazuje na to, że nie były to gwałty.
- Grzegorz K. usłyszał zarzut doprowadzenia osoby poniżej 15. roku życia do innej czynności seksualnej - wyjaśnia Jolanta Wrońska, szefowa piaseczyńskiej prokuratury. - Sprawa jest rozwojowa, ustalamy krąg poszkodowanych - dodaje prokurator. Wczoraj sąd zdecydował, że najbliższe 3 miesiące Grzegorz K. spędzi w areszcie. Grozi mu do 12 lat za kratami.
*imiona poszkodowanych zostały zmienione