Świadek boi się o życie

2009-05-02 11:00

Gangsterzy z Żoliborza i Łomianek ukradli 180 samochodów, wymuszali haracze, napadali na prywatne domy, terroryzując i okradając mieszkańców. Ich ofiarą padła nawet 14-letnia dziewczynka. Mimo to sąd wypuścił ich na wolność! Świadek koronny, zeznający przeciwko gangsterom, teraz boi się o życie swoje i swojej rodziny.

Stołeczni antyterroryści schwytali trzech groźnych gangsterów, przez lata terroryzujących mieszkańców stolicy, Łomianek i Nowego Dworu. Robert P. ps. Suchy (35 l.), Sebastian P. ps. Gruby (31 l.) i Jarosław K. ps. Masztalski (46 l.) są podejrzani o kradzież 180 samochodów i wymuszanie za ich zwrot okupów. Prócz tego prokuratura podejrzewa ich o napady na domy jednorodzinne. W sumie bandyci usłyszeli aż 200 zarzutów! Jednak po kilku godzinach byli już na wolności. Sędzia Agnieszka Bus-Masłosz zamiast wsadzić do aresztu, wypuściła ich na wolność.

- Dostali dozory - mówi sędzia Wojciech Małek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego. - Sąd stwierdził, że nie ma podstaw do osadzenia ich w areszcie, gdyż nie dysponuje żadnymi informacjami o tym, że prowadzą oni teraz przestępczą działalność. Sprawy, w związku z którymi zostali zatrzymani, miały bowiem miejsce kilka lat temu - dodaje.

Teraz świadkowie boją się zem-sty przestępców. Część z nich zastanawia się nawet nad odwołaniem swoich zeznań! Wczoraj udało nam się porozmawiać z głównym świadkiem, który obciążył gangsterów. Mężczyzna już wywiózł dzieci i żonę na drugi koniec Polski. Najbliższym krewnym polecił wyjechać za granicę.

- Tak bardzo bałem się o życie bliskich, że zastanawiałem się nawet nad tym, by odwołać zeznania i wyjechać z kraju - mówi nam.

Świadek ma ochronę, bo policja wystąpiła o przyznanie mu statusu świadka koronnego, ale jego rodzina jeszcze nie. - Gdyby ci gangsterzy wiedzieli, gdzie jestem, na pewno wywieźliby mnie, zabili i zakopali gdzieś w lesie - dodaje przerażony.

Opowiada, że tych trzech złapanych, to tylko szefowie grupy. - Pracuje dla nich 30 osób, czekających na rozkazy - wyjaśnia. - "Suchy" kilka miesięcy temu wyszedł z więzienia. Siedział za napad na prywatny dom. Teraz miał odpowiadać za następny taki skok, gdzie skrępowano i straszono 14-letnią dziewczynkę - opowiada.

Policjanci i prokuratorzy zajmujący się sprawą są poruszeni. - Wypuszczeni na wolność gangsterzy mogą mataczyć, bo działali wspólnie i w porozumieniu. Mogą zastraszać świadków - przyznaje policjant z wydziału do walki z przestępczością samochodową w Komendzie Stołecznej. - Naprawdę są obawy o zdrowie i życie zeznających w tej sprawie - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki