Monika była wrażliwą nastolatką. Bardzo przeżywała, że jej rodzice się rozwodzą. Marek W. wprawdzie wyprowadził się od nich, ale Weronika W. pozwalała, by zabierał córkę i jej młodszego brata do siebie. Podczas jednej z takich wizyt, gdy przyjechał tylko po Monikę, rozegrał się dramat.
Mężczyzna, który jeszcze niedawno był troskliwym ojcem, zmienił się nie do poznania. Jak oszalała bestia rzucił się na córkę i ją zgwałcił. Potem zagroził dziewczynie, żeby nikomu nic nie mówiła. Zastraszona nastolatka milczała nawet przed matką, ale potwór wpadł przez swoje chore żądze. Wysłał sprośne SMS-y do przyjaciółki Moniki. Zszokowana nastolatka pokazała je swojej matce, a ta skontaktowała się z Weroniką, mamą Moniki.
Kobieta była porażona. Jak człowiek, z którym dzieliła jeszcze niedawno swoje życie, może być tak podły? Ale wtedy nie wiedziała jeszcze najgorszego - że zboczeniec skrzywdził ich córeczkę.
Pedofil może spędzić za kratkami 12 lat
Weronika postanowiła porozmawiać o SMS-ach z Moniką. Wtedy dziewczyna nie wytrzymała i wyznała matce, jaką krzywdę zrobił jej własny ojciec. Ale naprawdę pękła dopiero przed śledczymi, którym ze łzami w oczach opowiedziała o podłości ojca. Ruszyło śledztwo.
Najważniejsze było przesłuchanie dziecka i sprawdzenie, czy mówi prawdę. Prokuratorskie formalności i drobiazgowe dochodzenie trwało trzy miesiące. W końcu po otrzymaniu opinii biegłych, którzy stwierdzili, że nastolatka nie zmyśliła ani jednego faktu, prokurator nie miał wątpliwości i postawił mężczyźnie dwa zarzuty: seksu z nieletnią i gwałtu. Teraz Marek W. jest już w areszcie. Grozi mu 12 lat więzienia.
Jan Babiak z Prokuratury Rejonowej w Słupcy:
- Śledztwo było drobiazgowe, dlatego od chwili zgłoszenia do przedstawienia zarzutów minęły aż 3 miesiące. Trzeba było między innymi sprawdzić, czy dziewczynka nie konfabuluje.
Dla dobra dziewczynki i jej matki zmieniliśmy im imiona.