Agnieszka Graff

i

Autor: archiwum se.pl

Agnieszka Graff: Nie walczymy z Kościołem

2012-03-13 3:00

Czy protestując przeciwko EURO 2012 oraz Kościołowi feministki walczą o kobiety?

"Super Express": - Manifa spełniła pani oczekiwania?

Agnieszka Graff: - Tak, w zasadzie była udana. Choć może nie tak liczna, jak sądziłam.

- Trzy tysiące osób to i tak znacznie więcej niż w innych miastach.

- W poprzednich latach bywało nas więcej. Ale nie to jest najważniejsze. Od lat obserwuję odzew medialny Manif i był bardzo rozczarowujący. Zawsze mówiłyśmy konkretami: o zarobkach kobiet, prawach reprodukcyjnych, przemocy, a do mediów trafiało, że jakieś wariatki chodzą po ulicach i krzyczą o równości, a normalne kobiety nie czują się dyskryminowane. W tym roku hasła Manify dotarły do opinii publicznej bardziej niż kiedykolwiek. Choć w formie zniekształconej i uproszczonej.

- No właśnie. Wiele osób pytało, co te feministki mają do Kościoła i piłki nożnej.

- Manifa nie walczy z Kościołem ani z katolikami. Krytykujemy nadmierny wpływ Kościoła jako instytucji na politykę. I sprzeciwiamy się finansowaniu Kościoła z naszych podatków. Organizatorki Manify zestawiły ogromne kwoty przekazywanych przez państwo Kościołowi oraz koszty EURO 2012 z żałosnymi sumami, które idą na politykę społeczną i równościową. Kościół jest niezwykle hojnie finansowany z publicznej kasy, w tym przez kobiety płacące podatki.

- Dlaczego jednak polityka społeczna ma być finansowana kosztem tych dwóch instytucji?

- Bo to jest ta sama wspólna kasa! Dlaczego moje podatki finansują katechetów, podczas gdy dla mojego dziecka nie ma miejsca w przedszkolu publicznym? Kościół jest instytucją głęboko konserwatywną, która przeciwstawia się równouprawnieniu kobiet. Jego doktryna w kwestiach kobiecej roli w społeczeństwie jest przeciwstawna głównym celom ruchu kobiecego. To w dużej mierze presja Kościoła sprawiła, że nie ma dziś w Polsce infrastruktury opiekuńczej i nie zwalcza się przemocy wobec kobiet. Bo Kościół wierzy w tradycyjne role, w kobiecy geniusz, jak to nazywa. My uważamy, że nowoczesne państwo powinno inwestować w równość płci.

- Na Manifie feministki przebierały się za księży, głosiły agresywne hasła. To może u niektórych utwierdzić stereotyp antyklerykalnej działaczki, która nie mówi głosem wszystkich kobiet.

- Na Manifie nie było haseł agresywnych, tylko stanowcze żądanie rozdziału państwa i Kościoła. A przebrania to prowokacja z konferencji prasowej, żeby przyciągnąć uwagę mediów. Jak widać, dziewczyny osiągnęły cel. W Polsce są dwa nurty feministyczne. Jeden koncyliacyjny, spokojny, liberalny - to Kongres Kobiet. Tu problemu Kościoła w Polsce raczej się nie porusza. Jednak od radykalnych feministek nie należy wymagać, żeby były łagodne i spolegliwe. Ich rolą jest mówić rzeczy kontrowersyjne, prowokować. W dużej mierze to dzięki Manifie w Polsce rozmawia się dziś serio o problemie nierówności.

Agnieszka Graff

Feministyczna publicystka, organizatorka pierwszych Manif