Barbara Kudrycka o REFORMIE SZKOLNICTWA: Każdy student jest dla nas ważny

2011-04-01 4:15

Polska nauka musi być obecna w świecie - mówi autorka reformy minister Barbara Kudrycka

"Super Express": - Pani minister, dlaczego wprowadza pani opłaty za drugi kierunek studiów?

Prof. Barbara Kudrycka: - Każdy będzie mieć równy dostęp do studiów na drugim kierunku i szansę bezpłatnego studiowania na nim. To uprawnienie po pierwszym roku zachowają studenci, którzy będą mieć odpowiednie wyniki w nauce na tym drugim kierunku i dają gwarancję, że go skończą, a nie zrezygnują po jednym czy dwóch semestrach. Zdecydowaliśmy więc, że 10 proc. najlepszych studentów drugiego kierunku ma gwarantowaną taką możliwość. To sprawiedliwe i motywacyjne.

Przeczytaj koniecznie: Reforma szkolnictwa. Prof. Andrzej Nowak: Zbyt wiele absurdów

- Jednocześnie dzięki temu ma się zwiększyć dostępność studiów dla innych studentów. Czy to nie sprzeczność?

- Bynajmniej. Na niektórych, najtrudniejszych kierunkach te 10 proc. może nie zostać w pełni wykorzystane. Wolne miejsca będą mogli zająć kolejni maturzyści. Co więcej, reforma sprawi, że uczelnie będą mogły w sposób autonomiczny otwierać interdyscyplinarne kierunki studiów. Im więcej ich powstanie, tym mniejsze będzie zapotrzebowanie na realizację drugiego kierunku, bo powstaną studia łączące w jednym programie dwa kierunki. Dzisiejsze bezrobocie wśród absolwentów studiów wynika także z tego, że pracodawcy są niezadowoleni z wiedzy i ich umiejętności.

- Duży opór środowisk naukowych budzi też plan ograniczenia wieloetatowości. Prof. Andrzej Nowak mówił "SE", że został właśnie profesorem nadzwyczajnym i dostanie za to 2800 zł. Dlaczego zabrania mu pani nauczania na kilku etatach naraz?

- Wie pan, są też tacy profesorowie, którzy pracują jednocześnie na dziewięciu etatach. Dla nas najważniejsze są potrzeby studentów. To, aby wykładowcy poświęcali więcej czasu studentom i aby przywrócono tradycyjną relację mistrz - uczeń. Zresztą wykładowcy powinni odpowiadać nie tylko za poziom nauczania - jak w szkole średniej - ale także prowadzić rzetelną pracę naukową. To część elity intelektualnej kraju, istotnej dla jego rozwoju cywilizacyjnego. Dlatego będzie można pracować na drugim etacie za zgodą rektora.

- A te 2800 zł brutto za najwyższe stanowisko w świecie polskiej nauki to dużo czy mało?

- Mało. Niewątpliwie poziom finansowania tej samej rangi pracowników jest różny w zależności od uczelni i jednostki naukowej. Są uczelnie, na których profesor zarabia powyżej 10 tys., są takie, gdzie otrzymuje niecałe 6 tys. Podobnie jest w instytutach Polskiej Akademii Nauk, gdzie pracuje prof. Nowak. Jego koledzy z innych instytutów zarabiają nawet cztero-, pięciokrotnie więcej. Decydujące jest, jak dana instytucja pracuje i w jaki sposób pozyskuje środki z otwartych konkursów, z grantów badawczych, z komercjalizacji badań, z publikacji. Nie ma więc równości wynagrodzeń. Jednak gdy tylko wyjdziemy z trudności budżetowych, zadbamy, by zwiększyć nakłady na naukę z dzisiejszych 0,7 proc. PKB do 3 proc., zakładając także znacznie wyższy udział sektora gospodarczego. Na świecie biznes inwestuje w badania dwa razy więcej niż w Polsce w stosunku do nakładów z budżetu państwa.

- Poprawie sytuacji w szkolnictwie wyższym ma również służyć system grantów. Lista proponowanych przez panią czasopism, w których publikacje będą punktowane, obejmuje głównie te anglosaskie i o tematyce przyrodniczej.

- Współczesną łaciną w świecie nauki jest język angielski. Musimy uczestniczyć w głównym światowym nurcie nauki, a drogą ku temu jest także obecność w najważniejszych naukowych publikacjach, która w szczególności w naukach humanistycznych jest obecnie niewielka.

W tej chwili trwa konkurs w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki, na który przeznaczamy dodatkowe środki na polską humanistykę, m.in. na prace ważne dla dziedzictwa narodowego, badania młodych naukowców i tłumaczenia polskich prac, by świat mógł o nich usłyszeć. Prof. Nowak też może aplikować o środki na swoje badania i publikacje. Polska nauka zasługuje na szerszą obecność w świecie.

- Krystyna Łybacka mówi, że gdy reforma wejdzie w życie, profesorowie tytularni będą mogli być zwalniani o wiele za wcześnie i w sposób samowolny przez rektora. Prof. Nowakowi przypomina to praktyki z Marca ‘68.

- Przykład wydarzeń marcowych jest zwykle przywoływany przez tych, którzy nie mają wystarczających osiągnięć naukowych i boją się, że niska ocena ich pracy naukowej i dydaktycznej, również dokonana przez studentów, wymusi ich odejście. Nowa ustawa przewiduje bowiem obowiązek oceny wykładowców przez studentów, która będzie następnie uwzględniana przy cyklicznej ocenie pracownika. Zdarza się, że wykładowcy wciąż przekazują studentom wiedzę sprzed 30 lat. Chcemy, aby rektor uczelni miał szansę prowadzić politykę personalną odpowiadającą jakości uczelni i jej marce. Chciałabym jednak uspokoić profesorów. Zapotrzebowanie na nich będzie rosnąć wraz z rozwojem naszego kraju. Jestem przekonana, że nasi profesorowie podejmą z odwagą nowe wyzwania, bo oni ze swym potencjałem, wiedzą i doświadczeniem muszą być w awangardzie dobrych przemian. Dodam też, że w Polsce jest ciągle zbyt mało kadry profesorskiej na działających obecnie 467 uczelniach wyższych - publicznych i niepublicznych.

- Czy zamiast w jakość i konkurencyjność nie idziemy w ilość?

- Reforma działa na rzecz jakości. Maturzyści są coraz bardziej świadomi zainteresowań i w sposób przemyślany wybierają uczelnie i studia gwarantujące później pracę. Jeśli uczelniom uda się wypracować system jakości kształcenia i dobrą ofertę programową, to przyciągną maturzystów. W interesie każdej uczelni jest, by to jej absolwent dostał pracę i rozsławiał jej dobre imię w świecie. A te najsłabsze muszą zweryfikować swoje cele. Konkurencyjność daje wyż-szą jakość, zarówno wśród uczelni publicznych, jak i niepublicznych. Ponieważ każdy student jest dla nas ważny.

Barbara Kudrycka

Minister nauki i szkolnictwa wyższego