Grzegorz Schetyna

i

Autor: Tomasz Radzik Redaktor naczelny „Super Expressu” Sławomir Jastrzębowski w rozmowie z Grzegorzem Schetyną, byłym wicepremierem (PO)

Grzegorz Schetyna w WIĘC JAK?: Polityka nie zabija przyjaźni

2014-07-11 4:00

Nie zabraknie mnie na listach Platformy - mówi Grzegorz Schetyna

"Super Express": - Zacznijmy lżej, od polityki międzynarodowej. Znany kibic piłkarski odpowie: Argentyna czy Niemcy?

Grzegorz Schetyna: - Od pierwszego meczu kibicowałem drużynom europejskim. Pamiętam te mecze w 1986 roku, kiedy Argentyna wygrała 3:2 i potem 1:0 - 4 lata później. To jest taki powrót do przeszłości, do piłki lat 80.

- Czyli kibicuje pan Niemcom?

- Kibicuję Europie i będę kibicował Niemcom. Wydaje mi się, że jednak Niemcy wygrają. Trochę na przekór chciałbym, żeby w Ameryce to europejska drużyna wzniosła w górę puchar.

- Przejdźmy do poważniejszych spraw. Prof. Gliński powiedział w Sejmie: "Rząd PO to sitwa infantylnych facetów w krótkich spodenkach, którzy przy ośmiorniczkach zastanawiają się, jak trwać przy korycie".

- Poetyka wczorajszego dnia i debaty.

- Gliński nigdy tak nie mówił, nie używał takiego języka.

- 16 miesięcy temu był bardziej otwarty, mówił o potrzebach, o wyzwaniach...

- Może już nadeszła pora, żeby mówić takim językiem?

- Nie, bo to psuje debatę publiczną. Ta agresja i te złe emocje zostają. Prof. Gliński jako człowiek bezpartyjny i otwarty 16 miesięcy temu starał się budować nową jakość polityczną. Teraz, gdy mówi takim językiem, to znaczy, że polska polityka idzie w taką stronę.

- Ale ta debata chyba była psuta przez liderów. Tusk mówił o tchórzostwie, a Kaczyński o "mentalności knajacko-dresiarskiej".

- Tak, ale to jest pojedynek na szczycie.

- Dobrze, że jest?

- Ci dwaj liderzy zapełniają całą przestrzeń polityczną w Polsce. W takiej debacie jak ta w środę nie ma nikogo innego. Nawet jak ktoś chce to przełamywać i używać słów - jak Palikot czy nie mówić - jak Miller, to go nie ma.

- Niesiołowski mówi, że nie było żadnej afery taśmowej. Była czy nie?

- Sprawa nie jest zakończona.

- Ale czy w ogóle jest sprawa?

- Jest. Uważam, że trzeba ją wyjaśnić, bo pytań jest zbyt wiele. Trzeba powiedzieć, co i dlaczego zostało nagrane, i przez kogo. Mieć pełną wiedzę. Na przyszłość ważne jest, żeby klasa polityczna wyciągnęła wnioski z tego, czego wysłuchała i co się wydarzyło.

- Jak była afera hazardowa, to natychmiast zostały wyciągnięte wnioski, m.in. w ten sposób, że premier przyjął pana dymisję.

- Tak, ale ta sprawa została ujawniona, wyjaśniona i była jasna.

- Była komisja śledcza.

- Potem prokuratura umorzyła postępowanie i okazało się, że nie ma żadnych wniosków oprócz tych personalnych. Sześć osób odeszło z rządu.

- Tutaj też powinna być komisja śledcza?

- Sprawę prowadzi zespół ABW i KGP oraz prokuratura. Muszą ją wyjaśnić i wtedy będziemy mogli podjąć decyzję.

- Ale o komisji śledczej nie decyduje prokuratura. Chciałby pan, żeby powstała?

- Czekam na ustalenia prokuratury. Ona jest "właścicielem" wszystkich taśm i ona prowadzi postępowanie.

- Nie wiadomo, czy wszystkich.

- Tych, które zabezpieczyła.

- Występuje pan jako bohater jednej taśmy. Cytat z Sikorskiego: "Boję się, że Grzesiu się odwinie. On jest z żulii lwowskiej".

- Minister Sikorski przepraszał mnie za to niezręczne sformułowanie.

- Zadzwonił?

- Tak, jeszcze przed ujawnieniem taśm, więc byłem zszokowany.

- Ale jak to, skąd wiedział? Pamiętał, co mówił?

- Może zaczął sobie przypominać.

- I co powiedział?

- "Przepraszam, niezręcznie się wyraziłem".

- O co mu chodziło z żulią lwowską?

- Pewnie przyjdzie do tego miłego miejsca i pan go o wszystko wypyta.

- Pan ma przodków ze Lwowa?

- Ojca. Cała rodzina mieszkała na Łyczakowie. Dziadek był urzędnikiem sądowym.

- Ale tam nie ma żuli lwowskich.

- Nie. Pomylił i dzielnice, i historię Lwowa. Źle odczytał Łyczaków jako kod najbardziej lwowskiego Lwowa. Przecież tam mieszkał także Zbigniew Herbert.

- To część wypowiedzi. Ważniejsza jest inna: "Boję się, że się odwinie". W niej Grzegorz Schetyna jest silny, może się zemścić.

- Sądzę, że chodziło o pewne niezamknięte sprawy w PO.

- Jakie mianowicie? Protasiewicz?

- Proszę jego pytać, nie rozmawialiśmy o konkretnych sprawach.

- Bardzo lubię memy, które się pojawiają. Np. z panem, na którym jest napis: "To bardzo niedobrze, że afera taśmowa ujrzała światło dzienne". Na zdjęciu śmieje się pan tak jak teraz.

- Lubię się uśmiechać. Memy świadczą bardzo dobrze o internautach, ich wyobraźni i poczuciu humoru. Ja mam takie angielskie poczucie humoru i niektóre memy bardzo mi się podobają.

- Ale świadczą o schadenfreude, które pan być może odczuwa z powodu tego, że coś takiego wypłynęło. PO wymaga oczyszczenia?

- Rozmowy prywatne, nieformalne zdarzają się każdemu. Nie każdy przez

24 godziny siedzi w pracy nad papierami. Tylko trzeba wiedzieć, że politykę robi się w gabinetach i miejscach do tego przeznaczonych. W restauracji można po prostu się uśmiechnąć i odstresować. Taśmy to nauczka na lata dla całej klasy politycznej.

- Jadł pan u Sowy?

- Znam tę restaurację.

- Słaba kuchnia?

- Nie wiem. Specyficzna, mnie takie menu nie odpowiada.

- A wina jakie?

- Pewnie też nie najlepsze.

- Dał się pan nagrać?

- Z całą pewnością nie.

- Jadał pan obiady w Kancelarii Premiera? Teraz są dwie różne wersje. Jarosław Kaczyński powiedział: "Nie lubię mówić o takich rzeczach, ale kiedy ja byłem premierem, jadłem ohydne obiady w Kancelarii Premiera. I chociaż mi twarz wykręcało, to jadłem". Na to Donald Tusk: "Jem obiady w kancelarii od 7 lat. Są skromne, ale bardzo dobre, domowe". Jadł pan tam?

- Jadłem i kotlety mielone, i schabowe.

- I wykręcało panu twarz?

- Zaczęliśmy w Radzie Ministrów od wspólnych obiadów. Ten obyczaj nie przetrwał. To nie były jakieś uroczyste obiady z udziałem wszystkich ministrów, ale często po dniu pracy jadło się takie rzeczy. I tak jak mówi premier - dobra, domowa kuchnia. Przyzwoita.

- Jak się zakończy afera taśmowa?

- Mam nadzieję, że ujawnieniem wszystkich taśm, wskazaniem tych, którzy to robili i odpowiedzią dlaczego. I jeżeli będą wskazania polityczne, to propozycjami premiera, zmian w rządzie.

- Mówi się o rekonstrukcji rządu we wrześniu i o tym, że pan ma być szefem MSW. Dziś jest pan na wygnaniu.

- Jest to dobre i ważne miejsce i przy intensywnych sprawach międzynarodowych mam co robić i można się w tym spełniać, proszę mi wierzyć.

- Myśli pan, że dojdzie do rekonstrukcji całego rządu?

- Sporej części. To inicjatywa premiera.

- Kim pan będzie w tym rządzie?

- Dzisiaj nie ma tematu mojego powrotu do rządu. Nie ma tematu rekonstrukcji. Muszą być zamknięte postępowania. Potem inicjatywa premiera. To jest ostatnia prosta, na której musimy odbudować zaufanie wyborców do PO i przygotować się do wyborów.

- Jest temat pana słów z 2007 roku, kiedy powiedział pan: "Mam przyjaciół, którzy są politykami: Rafała Grupińskiego, Mirosława Drzewieckiego, Donalda Tuska". Tusk nadal jest pana przyjacielem?

- Cytuje pan mnie, to ja zacytuję Donalda Tuska. Powiedział, że nie ma przyjaźni w polityce. Mam inne zdanie, polityka nie musi zabijać przyjaźni. Ale jesteśmy dziś w innym miejscu niż 7 lat temu.

- W jakim miejscu będzie pan za rok?

- Będę się przygotowywał do kampanii wyborczej do parlamentu.

- Zostanie pan wystawiony na listy?

- Tak. Nie ma powodu, dla którego miałoby być inaczej.

- Skoro afera hazardowa nie pokazała niczego, nie powinien pan wrócić na stanowisko, które pan piastował?

- To premier wtedy decydował.

- Teraz może zdecydować np. o tym, że nie będzie pana na liście.

- Ale z jakiego powodu?

- Niech mnie pan o to nie pyta.

- Jeśli tak by się układało listy, znaczyłoby to, że PO nie chce wygrywać wyborów, że ktoś może wskazywać, że kogoś ma nie być. Partie, które tak pisały listy, przegrywały wybory. Zrobię wszystko, żeby tak się nie stało w przypadku PO.

- Ale przyjaźni w polityce nie ma.

- Niektórzy mówią, że nie ma. Ja uważam, że nawet polityka nie jest w stanie zabić prawdziwej przyjaźni.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail