Jacek Saryusz-Wolski

i

Autor: Andrzej Zbraniecki

Jacek Saryusz-Wolski: Komuś zależało na tym wycieku

2013-02-04 3:00

Brytyjczycy, Niemcy, Holendrzy zainteresowani są osłabieniem polskiej pozycji negocjacyjnej - mówi europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski.

"Super Express": - Czy decyzja Komisji Europejskiej o zablokowaniu pieniędzy na polskie inwestycje drogowe miała jakiś związek z negocjacjami budżetu Unii Europejskiej?

Jacek Saryusz-Wolski: - Przede wszystkim nie mówmy o zablokowaniu, ale o czasowym wstrzymaniu do wyjaśnienia. Dowodu na taki związek nigdy nie będziemy mieli, ale ja jestem przekonany, że on istnieje.

- Skąd to przekonanie?

- W dyskusjach o budżecie w Brukseli często padają propozycje, aby nie zwiększać funduszy, ale lepiej wykorzystywać te już przyznane. Mówi się, że z tych samych środków można wycisnąć więcej. To dotyczy wszystkich krajów - biorców unijnych pieniędzy. Tego typu argumenty zostaną zapewne użyte przeciwko nam w negocjacjach. Zapowiedź tego mieliśmy już w prasie brytyjskiej.

- "Daily Telegraph" pisał o sprawie w ostrym tonie.

- Ta gazeta reprezentuje w Wielkiej Brytanii najbardziej wrogi budżetowi unijnemu odłam opinii publicznej.

- Wstrzymanie funduszy na polskie drogi osłabi naszą pozycję w negocjacjach budżetowych?

- Na pewno nam nie pomoże. Ale rząd przyjął dobrą strategię: skoro organa polskiego państwa te nieprawidłowości wykryły, to znaczy, że proces wydatkowania pieniędzy unijnych jest pod kontrolą. To powinno przemawiać na naszą korzyść. Zresztą podobnych spraw w UE w tej chwili jest 200. I tylko dwa przypadki zdarzyły się w Polsce.

- Inni biorcy borykają się z podobnymi problemami?

- Najwięcej zarzutów dotyczyło Włoch, Hiszpanii, Grecji, generalnie krajów Południa. Nie jest to więc jakiś ewenement. Pozytywne jest, że w Polsce sami tę zmowę cenową wykryliśmy, bez interwencji UE. Dodajmy, że zaangażowane w nią były firmy ze starej Unii: austriacka, hiszpańska...

- A komu mogło zależeć, żeby Polska miała słabą pozycję negocjacyjną?

- Tym, którzy chcą mniejszego budżetu. Małym budżetem zainteresowane są kraje "klubu skąpców", które proponują cięcia: Wielka Brytania, Niemcy, Holandia, Szwecja, Finlandia. Podejrzewam, że nastąpił jakiś wyciek z Komisji Europejskiej. Mogę się tylko domyślać, że komuś zależało, aby taki wyciek powstał. Natomiast wskazanie konkretnych osób byłoby tylko imputacją.

- Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska powiedziała, że decyzja KE była nieadekwatna.

- O tyle ma rację, że wstrzymano nie tylko to, czego dotyczą podejrzenia, ale również wszystkie fundusze, w których wydawanie są zaangażowani ci sami partnerzy. Komisarz Johannes Hahn nadmienił, że działania KE są standardowe i prowadzone wedle procedur.

- Komisarz Hahn dziwił się wrzawie wokół tej sprawy.

- Dla niego nasz przypadek to jest 1 procent wszystkich spraw ze wstrzymaniem unijnych funduszy. Jeden z wielu, wobec których KE reaguje zawsze tak samo. - Niezależnie od tego, o jaki kraj chodzi. Również Wielka Brytania miała wstrzymane fundusze unijne.

- Dlaczego więc o tej sprawie jest tak głośno?

- Opozycja, która wini za to rząd, absolutnie nie ma racji. I w zasadzie mówi rzeczy, które są po myśli naszych adwersarzy w negocjacjach. O interes Polski musimy dbać ponad podziałami. Takich spraw nie można używać do wewnętrznej walki politycznej, zwyczajnie szkodzą naszemu krajowi.

- Premier jest pewny siebie, jeśli chodzi o odwieszenie pieniędzy. Skąd jego pewność, że to będzie koniec lutego, połowa marca?

- Nie podejmę się podawać terminu. Ale zapytam o to komisarza Johannesa Hahna.

- Mamy szansę na te 300 mld zł?

- Mam nadzieję, że tak. Zobaczymy. Podobno ma nie być żadnego wycieku propozycji kompromisowej. Jak powiedziano, łódź podwodna z nową propozycją budżetu wypłynie na powierzchnię dopiero podczas szczytu.

Jacek Saryusz-Wolski

Eurodeputowany PO