Jan Pietrzak

i

Autor: Robert Szwedowski

Jan Pietrzak: Pani Mucha do mojego kabaretu? Raczej nie

2012-02-17 12:18

Czy żartem pod tytułem „Stadion Narodowy” politycy przebili twórców kabaretowych? – komentuje satyryck Jan Pietrzak

"Super Express": - Polski świat kabaretowy zadrżał - sprawa Stadionu Narodowego i meczu o Superpuchar Polski przebiła w skali śmieszności tysiące skeczów najlepszych autorów...

Jan Pietrzak: - Szczególnie zabawny był "muszy lot" wokół stadionu. Cała komedia polega jednak na czym innym. To klasyczny przykład teorii przykrywki. Jak rządowi zdarzy się jakaś wpadka, to oni od razu, dnia następnego, przemieniają tę teorię w praktykę. I tak w wypadku stadionu wypuszczają ładną panią Muchę, by potruchtała wokół zamkniętego obiektu sportowego, z za krótkimi ławkami, za niskimi bramkami i Bóg wie z czym jeszcze. I tak zamiast o wielkiej plajcie, mówimy o dwóch okrążeniach tuptania pani minister.

- Ta gęsta atmosfera absurdu towarzyszy tej sprawie od początku. Przecież zdanie "stadion zamknięty z powodu otwarcia" to surrealizm w najczystszej postaci.

- Tylko o którym my już mówimy otwarciu? Przecież ten stadion hucznie otwierać miano już kilka razy! (śmiech). Te przekładania terminów to przykład nie tylko kompletnej amatorki, lecz także kompleksów. Przecież mogli wyjść do ludzi i uczciwie powiedzieć, że jest taki i taki problem, będzie otwarty później. Bez kręcenia, sztuczek, mydlenia oczu. Ludzie by zrozumieli. Oni muszą jednak wszystko pucować, bo przyznanie się do błędu jest dla nich rzeczą nieosiągalną.

- Jednak sprawa stadionu to zaledwie jeden skecz w nowej trasie kabaretowej rządu pt. "Druga kadencja z rzędu".

- Tych rzeczy jest bardzo wiele w tym roku, a przypomnę, że mamy zaledwie połowę lutego! Niesamowita jest przecież sprawa ACTA, w której rząd swymi tłumaczeniami dotknął granicy absurdu. Pozytywnym aspektem była jednak reakcja młodych ludzi, którzy pokazali, że generacja "Gazety Wyborczej" odchodzi powoli do lamusa, a zastępuje je generacja Internetu. To tam została jedna z nielicznych płaszczyzn wolności i ograniczenie jej jest jawnym objawem lęku.

- Lęku przed czym?

- Przed wyśmianiem, przed krytyką. Tusk jest niezdolny do jej słuchania, stąd też taki, a nie inny skład rządu. To albo ludzie bez wyrazu, albo nie na swoich stanowiskach. Nowak przecież chciał być ministrem sportu, a zostałem ministrem... transportu. To nie jest przypadek.

- A już chciałem powiedzieć, że to gabinet pełen barwnych postaci...

- Oczywiście, takim rodzynkiem jest właśnie pani minister Mucha. Naprawdę ładna i zabawna kobieta.

- To może zatrudniłby ją pan w swoim kabarecie?

- Hmm... Mam już ludzi, którzy potrafią rozbawiać innych, bo to jest część ich zawodu. Minister Mucha ma zupełnie inny zakres obowiązków, ona ma pod sobą cały resort, gigantyczne pieniądze i odpowiedzialność. Chyba by się nie nadała.

- Ale niektóre działania rządu mogą stanowić dla pana konkurencję w rozśmieszaniu ludzi. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach.

- Kabaret jest sztuką, a to, co robi rząd, jest najzwyklejszą szmirą. Naprawdę, proszę mi wierzyć, że żartowanie z tego, co wyrabia władza, czyli z rzeczy, które tak naprawdę są bardzo poważne i przygnębiające, to dla nas nie lada wyzwanie. Tę grozę jednak trzeba przekuć na coś, z czym da się żyć. To trudne, ale niezbędne. Żartowałem pod Gomułką, pod Gierkiem, będę i pod Tuskiem.

- Ta groza rzutuje jakoś na działania kabaretu...

- Parę razy oberwaliśmy za działania niezgodne z linią partii. Stąd np. zmiana lokalu, gdzie występujemy. Ale mamy już nowy program, który niedługo zaprezentujemy.

Jan Pietrzak

Satyryk, twórca i autor Kabaretu pod Egidą

Nasi Partnerzy polecają