Joachim Brudziński w WIĘC JAK: Nie wyobrażam sobie koalicji z Januszem Korwin-Mikkem

2014-07-02 4:00

W tej strategii, którą zakładamy na najbliższe miesiące i lata, wszystko jest proste - PiS chce zdobyć taki wynik wyborczy, który pozwoli sformułować samodzielne rządy. Mamy traumatyczne doświadczenia współpracy z LPR i Samoobroną, powiedział naczelnemu "Super Expressu" Sławomirowi Jastrzębowskiemu Joachim Brudziński z PiS.

"Super Express": - Dlaczego po aferze taśmowej macie tylko 34 proc. poparcia? Powinniście mieć już z 99,9...

Joachim Brudziński: - A dlaczego z rozmów ministra Sienkiewicza z prezesem Belką wynika, że według CBOS PiS miał mieć 43 proc. poparcia, a oficjalnie okazało się, że ma rzekomo 24 proc.?

- Sondażownie oszukują?

- Wiem jedno - te nagrania pokazują, że ta władza jest gotowa wymuszać na prezesie NBP dosypanie pieniędzy do budżetu. Posuwa się do kłamstw, że dojście PiS do władzy może oznaczać gwałtowny odpływ inwestorów z Polski, choć w latach rządów naszej partii biliśmy rekordy, jeśli chodzi o napływ inwestycji.

- A dojdziecie do władzy?

- Oczywiście, po to jest się w polityce, żeby iść po władzę.

- Niektórzy mówią, że PiS jest po to, żeby być w wiecznej opozycji.

- Ci, którzy tak mówią, mają powody, żeby powrotu PiS do władzy się obawiać. Chcemy bowiem skończyć z tym, co jest zmorą inwestorów - swoistym podatkiem korupcyjnym. Ktoś, kto słuchał tych nagrań - nie wszystkich, poczekajmy na resztę - to nie ma wątpliwości, że on istnieje.

- Wie pan coś o reszcie nagrań?

- Wiem tyle, ile przeczytałem na łamach "Super Expressu" czy innych gazet - tych nagrań ma być 900 godzin.

- Afera taśmowa to dla was wielki prezent. Czy wy go należycie wykorzystaliście? A może, jak mówią niektórzy, Tusk znów was ograł?

- To nie prezent dla PiS, ale dzień prawdy - padła kurtyna oddzielająca opinię publiczną od tego, co ta władza i ten, który jest zwornikiem całej tej sitwy, wyprawiają.

- A kto jest zwornikiem, bo Tusk wyrzucił jednak Nowaka...?

- Jeżeli na tych taśmach słyszymy dziś, że były wiceminister finansów odpowiedzialny m.in. za urzędy skarbowe, pan Parafianowicz, mówi Nowakowi, że wstrzymał kontrolę w gabinecie stomatologicznym jego żony, to, odwołując się do pańskiego celnego stwierdzenia, Polska jest dziś republiką bananową, ale banany są tylko dla niektórych. Rzeczywiście w państwie Tuska i PO przywileje i pieniądze są dla tych, którzy są u władzy, a dla Polaków są nędzne emerytury.

- "Wygląda na to, że premier Tusk rzeczywiście uważa Polaków za stado baranów. Plecie te swoje kocopoły, licząc, że zamiecie kolejną aferę pod dywan" - to pana wpis na Twitterze. Tusk uważa Polaków za stado baranów?

- Mało tego - nie tylko traktuje nas jak stado baranów, ale także jako ludzi, których można potraktować w sposób bardzo nieprzyzwoity. Trzymając się porównania z baranami, to Tusk jest jak juhas, który te barany próbuje golić bez żadnych konsekwencji.

- Dobrze mu idzie...

- Do czasu.

- Widziałem dwie konferencje prasowe. Na jednej Donald Tusk odnosił się do dziennikarzy z wielkim szacunkiem, chociaż był przez nich mocno atakowany. Potem widziałem Jarosława Kaczyńskiego, któremu brakowało tego, co nazwałbym inteligencją emocjonalną. Pana zdaniem brakuje mu tego?

- Dzisiaj problemem, także w relacjach politycy - media, nie jest osoba lidera opozycji. Oczekiwanie bowiem, że Jarosław Kaczyński jako polityk będzie stosował metody Tuska bycia czarusiem i łaszenia się do dziennikarzy...

- Nie chodzi o czarusia...

- A co chodzi?

- O złoty środek.

- Nie chodzi o złoty środek, ale o to, żeby po raz kolejny okpić opinię publiczną i po raz kolejny stanąć w roli polityka, który nie ma z tym nic wspólnego i powie Polakom, że nic się nie stało. Dobry car i źli bojarzy. Teraz Tusk tych bojarów będzie ścinał i zrzucał z sań.

- Możliwy jest powrót Ziobry?

- Dziś jedynym możliwym scenariuszem, by przy kolejnych wyborach odsunąć tę skompromitowaną ekipę od władzy, jest szerokie porozumienie środowisk patriotycznych i prawicowych. Chyba dla nikogo nie jest już tajemnicą, że wiodącą siłą, mogącą być jądrem, wokół którego krążące elektrony się skupią, jest PiS. Rzeczywiście, taką ofertę składamy wszystkim...

- Także Ziobrze? "Zbyszku, wróć"?

- Trudno oczekiwać, żebym nawet za pomocą tak ważnego tytułu jak "Super Express" prowadził negocjacje z potencjalnymi partnerami politycznymi.

- Jak rozumiem, te negocjacje są prowadzone?

- Prowadzone są negocjacje ze wszystkimi środowiskami prawicowymi, które nie chcą realizować wyłącznie swoich ambicji.

- Są ludzie, którzy odeszli od was w tak złym stylu, że powrotu dla nich nie ma? Pytam oczywiście o nazwiska.

- Nazwisk panu nie podam. Teraz nie chodzi o jakieś emocje czy zadry, bo polityka nie jest od tego, żeby się lubić, ale by wspólnie realizować cele polityczne, które są ważne z punktu widzenia interesu społecznego.

- Myśli pan, że wspólne cele PiS mógłby realizować z Januszem Korwin-Mikkem?

- Dziś jest to dla mnie trudne do wyobrażenia.

- Ale rośnie w siłę.

- Tak, ale nie jestem sobie obecnie w stanie wyobrazić sytuacji, w której moich wyborców mógłby przekonać do takich pomysłów jak ten, że bicie kobiet niekoniecznie jest czymś złym czy że należy kobietom odbierać prawo wyborcze. Wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne. Natomiast w tej strategii, którą zakładamy na najbliższe miesiące i lata, wszystko jest proste - PiS chce zdobyć taki wynik wyborczy, który pozwoli sformułować samodzielne rządy. Mamy traumatyczne doświadczenia współpracy z LPR i Samoobroną.

- Traumatyczne?

- Tak, traumatyczne z punktu widzenia naszych wyborców, którzy do dziś nie są w stanie wybaczyć nam tego aliansu.

- Ale kogo bardziej nie są wam w stanie wybaczyć - Leppera czy Giertycha?

- Kiedy widzą dziś, gdzie jest Giertych...

- No właśnie, co pan sądzi o tej wstrząsającej plotce, że miałby on zastąpić Sienkiewicza na stanowisku szefa MSW?

- To nie jest mój problem.

- Ale co pan o tym sądzi?

- Śmieszy mnie to.

- Nie nadaje się?

- Nadal mam przed oczami wszystko to, co działo się wokół osoby Giertycha, kiedy był ministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.

- Co na przykład?

- Był uosobieniem politycznego obciachu. Chociaż u boku Tuska jestem sobie w stanie wyobrazić nawet Cicciolinę, jeśli tylko taki będzie jego interes polityczny. Jestem też sobie w stanie wyobrazić, że na konferencji prasowej będzie tłumaczył Polakom, że ta bogata w różne doświadczenia i doznania polityczne kobieta jest potrzebna, żeby powstrzymać wraży PiS przed powrotem do władzy. Nikt bowiem bardziej niż Tusk i jego wypomadowani ministrowie nie wie, ile mają za uszami i dlaczego mają powody ku temu, żeby PiS u władzy się obawiać.

- Prywatnie co pan sądzi o Giertychu?

- Oceniam go jako sprawnego i niezwykle cynicznego polityka.

- Czyli nadaje się do tej roboty.

- Cynizm w polityce niekoniecznie jest wartością.

- Ale może uprawiać real politik.

- Ta real politik w wydaniu Romana Giertycha jest czymś tak niesmacznym, szczególnie z punktu widzenia jego niedawnych partnerów politycznych, którzy widzieli w nim antyestablishmentowego polityka walczącego o jakąś sprawę. Dziś okazuje się, że ta sprawa, która była na ustach zarówno Romana Giertycha, jak i jego ojca pana prof. Macieja Giertycha, czyli myśl Romana Dmowskiego, jest, moim zdaniem, sprzedawana za cenę ewentualnych politycznych synekur.

- To się nazywa ewolucja...

- Z ewolucją miał problem jego ojciec, który mówił, że smok wawelski był dinozaurem. Być może pod wpływem analizy drogi życiowej swojego syna pan prof. Maciej Giertych zmienił swój pogląd na temat ewolucji. (śmiech)