Krystyna Łybacka: Pieniędzy na naukę będzie jeszcze mniej

2011-03-25 3:00

Krystyna Łybacka, była minister edukacji, krytykuje obecną reformę szkolnictwa wyższego

"Super Express": - Wykładowcy akademiccy chcą protestować przeciwko reformie szkolnictwa wyższego przeforsowanej przez minister Barbarę Kudrycką...

Krystyna Łybacka: - Przede wszystkim reforma nie poruszyła bardzo palącej kwestii, na którą czekało środowisko, czyli kwestii płac. Przy słusznym podwyższaniu płac nauczycieli szkolnych zdecydowanie została zachwiania proporcja. Nauczyciel dyplomowany zarabia więcej niż adiunkt na uczelni.

- Nie tylko sprawa płac powoduje niezadowolenie nauczycieli akademickich. Co jeszcze jest przedmiotem krytyki?

- Pogorszono sytuację wykładowców - do tej pory można było pracownika zwolnić, jeżeli miał dwie kolejne oceny negatywne. Po reformie wystarczy jedna taka ocena. Było też tak, że każdy pracownik, nie wyłączając tytularnych profesorów, mógł zostać zwolniony, kiedy uzyskano zgodę organu kolegialnego.

Patrz też: Kudrycka szykuje reformę szkolnictwa - polskie uniwersytety będą w czołówce Europy!

- A jak jest teraz?

- Nie potrzeba zgody, wystarczy opinia tegoż organu. Dodatkowo mamy nowelizację ustawy o rentach i emeryturach.

- Jak ona wpływa na wykładowców akademickich?

- Nowelizacja ta nakazuje komuś, kto nabywa uprawnienia emerytalne i chciałby z nich korzystać, rozwiązać umowę o pracę. Do tej pory profesorowie mogli pracować do 70. roku życia. Teraz, jeżeli chcą korzystać ze słusznie należnych im świadczeń, muszą się zwolnić.

- Abstrahując już od kwestii kadrowych - uważa pani, że uprzywilejowanie kierunków ścisłych kosztem humanistycznych jest dobrym rozwiązaniem?

- Generalnie polityka zachęcania do studiowania kierunków ścisłych jest dobra. Problem polega jednak na tym, że nauczanie matematyki na wcześniejszym etapie nauki jest żenująco słabe. Prowadzę zajęcia na Politechnice Poznańskiej i jestem przerażona poziomem absolwentów szkół średnich. Trudno spodziewać się dynamicznego rozwoju tych kierunków, jeśli studenci mają tak niskie kompetencje.

- Prócz podziału na uprzywilejowane kierunki studiów, wprowadza się również podział na ośrodki akademickie lepsze i gorsze. Te wiodące mają dostawać więcej pieniędzy.

- Diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Nie znamy jeszcze treści rozporządzeń, a to one regulują wiele spraw związanych zarówno z selekcją tych ośrodków i z kryteriami tej selekcji. Nie znamy choćby rozporządzeń, które mają określać, jakie kwalifikacje po danym kierunku powinien posiadać jego absolwent. Nie znamy również kryteriów, według których będzie się określać nakłady na poszczególne kierunki. Jest wiele znaków zapytania i odpowiedzi na nasze pytania poznamy dopiero za kilka lat.

- A sam podział na lepsze i gorsze uczelnie, to dobry kierunek?

- To jest po prostu konsekwencja braku środków.

- Nadal tylko 0,7 proc. PKB przeznacza się w Polsce na naukę. Średnia europejska to 1,9 proc., nie mówiąc już o Japonii, gdzie nakłady sięgają 3,5 proc. To dramatyczna różnica?

- Zgodnie ze strategią bolońską, którą przecież realizujemy, czyli zgodnie ze strategią gospodarki budowanej na wiedzy, powinniśmy przeznaczać na badania i szkolnictwo wyższe 3 proc. PKB. Proponowałam, i jestem bardzo przywiązana do tego pomysłu, żeby przynajmniej 2 proc. PKB szło na rozwój nauki. Skoro można było przy okazji wejścia do NATO ponad podziałami przyjąć ustawę, która mówi, że każdego roku 1,95 proc. PKB przeznacza się na siły zbrojne. Pytam więc, czemu takiej ustawy nie można przyjąć dla pakietu cywilizacyjnego?

Krystyna Łybacka

Posłanka SLD. Była minister edukacji