Migalski

i

Autor: archiwum se.pl

Marek Migalski: W Unii nie ma miejsca dla Rostowskiego

2013-11-26 19:00

Premier szykuje dla byłego ministra finansów miękkie lądowanie w Brukseli?

Super Express”: - Wokół dymisji Jacka Rostowskiego krążą różne plotki. Jedna z nich mówi, że premier obiecał mu miejsce w strukturach Komisji Europejskiej. Po korytarzach Parlamentu Europejskiego słychać takie opinie?

Dr Marek Migalski: - Nie. W Unii ludzie jednak umieją liczyć i nie ulegli tej magii, której ulegli niektórzy w Polsce. W Brukseli wiedzą bowiem, że Jacek Rostowski zadłużył Polskę w sposób niewiarygodny. Sama Unia ma już tyle długów, że akurat Rostowski byłby ostatnią osobą, którą proszono by, aby w jakikolwiek sposób się w prace Wspólnoty angażował. Tu raczej trzeba kogoś, kogo można by nazwać „anty-Rostowskim”. Były minister finansów spóźnił się na stanowiska w Unii jakieś 10 lat. Dekadę temu polityka zadłużania była akceptowana. Dziś na to pozwolenia nie ma.

Nawet jeśli Donald Tusk uparłby się, żeby dać Rostowskiemu stanowisko w KE, to zabrakłoby chętnych, żeby jego kandydaturę poprzeć?

To jeszcze zależy, jakie stanowisko chciałby mu załatwić. Unia jest tak pojemna, że nie takich nieudaczników umieszczano tam na najwyższych stanowiskach. A nie od dzisiaj wiadomo, że im wyższe stanowisko w strukturach unijnych, tym mniej można zaszkodzić.

Wieść gminna niesie, że Rostowski miałby zastąpić Janusza Lewandowskiego na stanowisku komisarza ds. budżetu. Roszada jest planowana, bo Lewandowskiemu miały popsuć się relacje z Tuskiem. Taki scenariusz jest możliwy?

Lewandowski i Rostowski to zupełnie nieporównywalne osobowości. Lewandowski jest w Unii bardzo szanowany, a szacunek dla Rostowskiego udawano. Tusk musiałby stoczyć ogromną batalię, aby Rostowskiego, powszechnie znanego w Europie jako narkoman finansowy, tzn człowiek uzależniony od zaciągania pożyczek, wziąć na kogoś, kto jest odpowiedzialny za budżet. Komisarz ds. budżetu to jednak zbyt poważna funkcja, by dać ją komuś takiemu jak Rostowski.

A pana zdaniem jest coś na rzeczy w kiepskich relacjach między Tuskiem a Lewandowskim?

Lewandowski jest poważnym gościem, a Tusk stał się gościem niepoważnym. Wiemy, że premier chciał ściągnąć Lewandowskiego na ministra finansów i jego stanowcza odmowa na pewno była nie w smak szefowi rządu. Lewandowski zachował się zresztą tak jak należy – na pół roku przed końcem kadencji może odejść jeden z ponad 700 posłów do Parlamentu Europejskiego, ale nie komisarz ds. budżetu. Jego odejście byłoby skandalem. Lewandowski zachował się więc z całą powagą godną urzędu, który sprawuje. Poza tym, jak rozumiem, w delikatnych słowach powiedział, że nie ma zamiaru wchodzić do rządu w roli ministra finansów i to w momencie, kiedy finanse państwa zostały całkowicie rozbite przez Jacka Rostowskiego. Lewandowski nie ma więc zamiaru być sprzątaczką i głównym remontowym po imprezie, którą wydał Donald Tusk, a na którą używki dostarczał Rostowski. Myślę, że motywy tej odmowy mogły bardzo poważnie pogorszyć relacje premiera z Lewandowskim.

Rozmawiał Tomasz Walczak

 

Dr Marek Migalski. Politolog. Europoseł PJN