Matthew Tyrmand: Polacy nie po to obalili komunizm, by rządziło nimi coś na kształt nieusuwalnej mafii

2014-12-20 3:00

Rozmowa z Matthew Tyrmandem, polskim i amerykańskim ekonomistą, synem Leopolda Tyrmanda.

„Super Express": - Grudzień dla Polaków ważna pora... 13 grudnia – komuś, kto odkrywa Polskę coś to mówi?

Matthew Tyrmand: - Oczywiście. Dziwię się też, że demonstracja PiS budziła takie emocje. Myślę jednak, że z punktu widzenia prawicy można było wykorzystać tą energię lepiej. Rozumiem, że protestowano przeciwko temu, co działo się w wyborach, ale można to robić bez dziwnych porównań z przeszłością.

W USA media nie zwracają uwagi na wybory w Polsce...

No tak, nikogo to nie obchodzi.

Ale ty, jako „nowy Polak” zwracasz.

Wyglądało to fatalnie. I niestety nie było to dla mnie dużym zaskoczeniem. Pisałem, także w "SE", że polska demokracja od kilku lat zmierza w złym kierunku. Te ostatnie kilkanaście miesięcy powinno być sygnałem alarmowym. Od skandalicznych nadużyć polityków, przez nacjonalizację oszczędności emerytów z OFE, po te niemal 3 miliony głosów nieważnych... Pamiętasz te taśmy?

Aferę taśmową z politykami PO?

Tak. Zwróć uwagę jak szybko to, co na tych taśmach mówiono przestało być przypominane i wyjaśniane! To już nie jest problem i tym można się załamać. Większość mediów to rozmyła w klasycznie propagandowy sposób. No, ale jeżeli istotnym udziałowcem "Wyborczej" są spółki kontrolowane przez Skarb Państwa, to czemu się dziwić? Tymczasem te taśmy pokazywały, kim tak naprawdę są ludzie rządzący Polską. Co myślą.

Czyli co?

Pokazywały, że kombinują jak poprawić swoją sytuację na koszt podatnika.

Broniący PO publicyści mówili, że na tych taśmach nie ma niczego takiego.

Przecież Marek Belka, prezes NBP w rozmowie z ministrem rządu Tuska deklaruje tam, że może sfinansować, a więc w pewien sposób kupić wybory dla Platformy. W tym celu dodrukuje pieniądze, czyli de facto ukradnie realną wartość dochodów Polaków. Inaczej mówiąc stwierdza: "ukradnę wasze pieniądze i pracę po to, by zapewnić trwanie u władzy tych ludzi, których sobie życzę". To coś więcej niż skandal, to kryminał! Takich spraw było więcej. I wybory to zwieńczenie całości.

Wybory sfałszowano?

Na pewno nie zostały przeprowadzone prawidłowo. Wielu ludzi, którzy nawet głosowali na PO jest w szoku, jak bardzo władza może się nie liczyć z ich głosem. To jest przerażające, gdyż demokracja umiera właśnie w chwili, gdy ludzie uświadamiają sobie, że ich głos niewiele znaczy. Mam nadzieję, że ten trend można powstrzymać. Wraz z Michałem Lisieckim, właścicielem "Wprost" zaczęliśmy coś, co nazywa się "Round Table Mixer". To miejsce spotkań młodych ludzi, które ma wypełnić pustkę w polskiej debacie publicznej. Mieliśmy już pierwsze spotkanie i mamy nadzieję, że to się bardzo rozrośnie. Chcemy tam nie tylko narzekać, bo to my Polacy potrafimy świetnie, ale także wymieniać się poglądami i proponować rozwiązania wokół ekonomii, roli mediów, prawa i władzy. Ma to być intelektualna opozycja wobec wszystkiego tego, co dominuje w obecnej chwili.

Jaka byłaby reakcja w USA, gdyby 18 proc. głosów w jakichś wyborach uznano by za nieważne?

W USA mawia się, że są trzy podstawowe obowiązki, które powinna wypełniać władza wobec obywatela: zorganizować wywóz śmieci, zorganizować budowę dróg i zorganizować wybory. Wiemy co się dzieje wokół wywozu śmieci w Polsce, wiemy jaką serią bankructw kończyły się budowy dróg i autostrad. I teraz mamy te 18 proc. głosów nieważnych w wyborach... Szczerze mówiąc Polacy przepłacają za taką władzę.

W USA to nigdy nie miało miejsca?

Widziałem wiele tekstów w Polsce porównujących tą sytuację do wyborów w USA w 2000 roku. To złe porównanie. Owszem w USA dochodzi do nieprawidłowości i fałszerstw wyborczych, ale nieco innego typu. Działam w organizacji pozarządowej, która wykazywała zarówno otwarte kłamstwa w kampanii, jak i fałsze wyborcze...

Fałsze, czyli?

Np. tworzenie fałszywych list wyborców, zapełnianie ich nielegalnymi imigrantami. Robiła to Partia Demokratyczna w Kolorado czy Północnej Karolinie. W skali całego kraju, w jednych wyborach, nie było jednak sytuacji z 18 proc. nieważnych głosów. Niepokoi mnie też to, jak zachował się w tej sprawie prezydent Komorowski...

Chodzi o jego reakcję wobec PKW?

Cała jego popularność opiera się na unikaniu konfliktów i zabierania głosu. I w takiej sytuacji mówi coś w stylu: jeżeli poddajecie w wątpliwość przebieg wyborów to podkopujecie demokrację. Otóż nie! To co powiedział prezydent podważa demokrację i jest obraźliwe dla ludzi kochających wolność. Podważanie rezultatu wyborów po licznych nieprawidłowościach lub błędach jest prawem wyborców w demokracji. Niepokojącym sygnałem są też działania policji.

Na przykład?

Aresztowanie, przetrzymanie w zamknięciu i proces dziennikarzy, którzy relacjonowali protest w PKW. To już forma zastraszania mediów. I do tego prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz mówi, że ma nadzieję, że wszyscy zostaną skazani... To więcej niż wstyd. Ona przypomina mi zresztą taką postać burmistrza Chicago Richarda Daley, którego nazywano "dożywotnim burmistrzem".

Zapowiedziała, że nie będzie już chciała kandydować.

Zobaczymy. Władza cementuje i uzależnia. 10 lat temu nikt by nie uwierzył, że Platformie Obywatelskiej przy jej wolnorynkowym PR, najlepiej będzie się współdziałało ze stowarzyszeniem marksistowskich farmerów jakim jest PSL, że będą zgodnie zadłużać Polaków. PO i PiS nie będą jednak wieczne.

Mogą jeszcze porządzić. Podobno mamy zabetonowaną scenę partyjną.

Wierzę w Polskę i Polaków. Potrafili obalić komunizm to będą potrafili obalić i taką władze. Z politykami powinno być jak z pieluchami dla dzieci. Powinno się ich wymieniać bo jeżeli ci sami są zbyt długo to zaczną śmierdzieć. I ci obecni już zaczynają śmierdzieć. Szkoda, bo wiele pokoleń Polaków, włączając mojego ojca, walczyło właśnie o wolność i demokrację. Nie po to, żeby do władzy w miejsce komunistów dorwało cię coś na kształt nieusuwalnej mafii!

Mocno.

A co ja mogę czuć gdy słyszę, że jakaś pani przechodząc z PKP, czyli firmy państwowej będącej monopolistą, na inne państwowe stanowisko (ministra) ma dostać 500 tys. zł odprawy!? I z jakąś wielką łaską z tego rezygnuje! Jak w tej sytuacji odprawa w ogóle jest możliwa?! Oni w ogóle się już nie krygują, nie wstydzą! Są gorsi niż patriarcha Moskwy Cyryl, złapany na tych swoich luksusowych Rolexach i diamentach. On się wstydzi, dziś kupisz te zdjęcia z Rosji tylko z jego zamazanymi nadgarstkami (śmiech).

Polski system zaczyna przypominać ten z USA: dwie dominujące siły, bez szans na kogoś obok...

System w USA był znacznie bardziej zabetonowany. Miał na to 90, a według innych rachub 140 lat. I pojawiło się coś jak "Tea Party". I jako część jednej z tych dwóch partii zaczęło ją zmieniać. Można ich lubić bądź nie, ale zrobili to bez rewolucji, z prostymi zasadami: mniej rządu, niższe podatki. I czegoś takiego prostego jak Tea Party potrzebuje Polska. Oczywiście media ich atakują, ośmieszają, ale będą to robiły z każdym ruchem naruszającym mainstream. Dlaczego taka zmiana nie miałaby zajść w systemie takim jak Polski, który PO i PIS zaczęły tworzyć raptem 10 lat temu?

Co jakiś czas pojawia się jakaś nowa fala, ale na krótko. Najpierw Palikot, później Korwin-Mikke.

A jak Korwin-Mikke ma być na długo, skoro przy swoich dość zdrowych poglądach ekonomicznych okazuje się politykiem wspierającym Kreml i Putina?! Jak on to łączy? To wariactwo. Byłoby dobrze, gdyby w Polsce istniał taki 4-5 partyjny system. Z czymś w rodzaju Tea Party opartej na prostych zasadach. Jakiejś takiej "Platformy Daj Mi Spokój". W dłuższej perspektywie nie widzę jednak dominacji PO i PiS.

Do tej pory im się udawało.

Wszystko może się udawać do czasu. Udawało się też dlatego, że Polska nie przechodziła takiej gwałtownej i szybkiej prywatyzacji jak Rosja. Stąd nie powstał tu system oligarchów. I to dobrze. Tyle, że powstał system polityków. I to oni pełnią w Polsce rolę oligarchów. Ci sami ludzie ponad 20 lat w Sejmie lub u władzy. Politycy mają więcej możliwości i pieniędzy niż się powszechnie wydaje. Mają też państwowe, duże firmy, którymi kieruje rząd. W Polsce trzeba chyba niestety czekać na to, aż ta część elit rządzących ukształtowała w komunizmie po prostu wymrze. Z tego punktu widzenia źle się stało, że kilka takich śmierci los nie przyniósł wcześniej. Nie każda śmierć jest zła. Gdyby dziś umarł Putin, świat na pewno by odetchnął. W Polsce mogłoby to dotyczyć części postkomunistów, którzy zatruwali rzeczywistość.

Jak zatruwali?

Widać to po efektach. Po śmierci Jaruzelskiego słyszałem poważne głosy w debacie publicznej, że jego postać należy oceniać "niejednoznacznie". Jestem w szoku! Sowiecki generał, którego rządy kosztowały ludzkie życie, który szedł do władzy po trupach, który rujnował Polskę w latach 80?! Gdzie tu jest miejsce na cokolwiek pozytywnego?! I w takiej zatrutej przez postkomunizm przestrzeni demokrację buduje się na pewno trudniej. Co nie znaczy, że nie można jej zbudować bez całej tej pasożytniczej klasy.

Przez kolejne miesiące w Polsce będziesz się jednak zajmował nie tylko demokracją, ale także filmem.

Tak, jestem koproducentem ekranizacji książki mojego ojca "Zły". Mamy budżet, świetny scenariusz, który Xawery Żuławski, Maciej Dąbrowski i Piotr Januszewicz przerobili z dość grubej powieści, mamy świetnych aktorów jak Maja Hirsch, Chyra, Szyc, Wilczak, . Rozmawiałem już w Stanach o pojawieniu się filmu na rynkach anglojęzycznych. Zdjęcia zaczniemy w marcu w Łodzi, a spodziewamy się filmu w 2016 roku. Postać wzorowaną na moim ojcu, redaktora Kolanki będzie grał Wojciech Mencwaldowski, który będzie publikował w gazecie o nazwie... "Super Express".

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail