Wiktor Suworow

i

Autor: Piotr Piwowarski

Wiktor Suworow: Pies, który gryzie, nie szczeka

2015-01-05 3:00

Wiktor Suworow w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Rosja ogłosiła swoją wojskową doktrynę obronną. I w niej na pierwszym miejscu, jako główne zagrożenie, wymieniono Pakt Pólnocnoatlantycki. Po raz pierwszy od czasów Związku Radzieckiego. Jak to odczytywać?

Wiktor Suworow: - To dokument, mający oczywiście swoje cele zewnętrzne, jak i wewnętrzne, ale jednak wyłącznie propagandowy. Ma pokazać, że Rosja jest silna, groźna, nikogo się nie boi i może każdemu zaszkodzić. I jest gotowa nawet na otwarte starcie, za którym stoją USA.

- Nie może to być zapowiedź możliwości konfrontacji?

- Pies, jeżeli zamierza cię naprawdę ugryźć, to gryzie, a nie szczeka. Towarzysz Breżniew nie wygłaszał zapowiedzi, że wprowadzi wojska do Czechosłowacji czy Afganistanu, tylko wprowadzał. Tak samo Chruszczow. Jeżeli szczeka, to znaczy, że sam się nieco obawia i chce wystraszyć. Prawdziwej doktryny wojskowej rosyjskie rządy nie ogłaszają przecież publicznie. Gdybyśmy umówili się we dwóch, że zamierzamy napaść na bank albo kogoś zamordować, nie rozgłaszalibyśmy tego otwarcie, tylko działali.

- NATO nie jest głównym wrogiem putinowskiej Rosji? Na kogo wskazałaby w takiej tajnej doktrynie?

- Nie na NATO. Dziś głównym problemem z punktu widzenia doktryny wojskowej byłyby Chiny, a zaraz po nich własna, muzułmańska ludność zamieszkująca Rosję na południu kraju. Chińska penetracja terytorium Rosji jest niemal niewiarygodna. W Rosji mieszka już ponad milion Chińczyków, ta liczba z każdym rokiem rośnie. Za jakiś czas może się okazać, że Daleki Wschód i część Syberii de facto należą do Chin i nikt w rządzie nie ma pojęcia, co z tym robić! Co do muzułmanów Rosjanie są już mniejszością nawet w Moskwie, stolicy kraju. Wskazywanie na NATO to tylko fajerwerk.

- W tej doktrynie pojawił się też zapis, że Rosja rezerwuje sobie prawo do interwencji w krajach z nią graniczących, jeżeli zajdzie w nich coś, co godzi w rosyjskie interesy. To też tylko propaganda?

- To akurat nie jest żadna zapowiedź ani groźba. To tylko opis stanu faktycznego. W 2008 roku interweniowali w Gruzji, teraz interweniowali na Ukrainie i okupują część tego kraju (Krym), walcząc nadal w innej. Gdybym miał wskazać, kto będzie następny, to zdecydowanie wskazałbym Kazachstan, a później być może Białoruś, zależnie od poczynań Łukaszenki. W tej oficjalnej "doktrynie" zwróciłbym uwagę na inny fragment.

- Który?

- Ten, w którym Putin przestrzega de facto własne społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, że na froncie wewnętrznym może dojść do "działań zmierzających do zmiany ustroju" lub "destabilizacji społecznej", a także zgubnego, informacyjnego wpływu na młodzież poprzez podważenie "historycznych, duchowych i patriotycznych tradycji w dziedzinie obrony ojczyzny".

- Jak to odczytywać?

- To wyraz strachu przed tym, że młodzi obrócą się przeciwko tej władzy. Wiem, że moja zapowiedź, iż przy spadających cenach ropy i sankcjach Putin może nie dotrwać do końca roku, odbierana jest tylko jako wyraz nadziei. Tylko czy naprawdę silny rząd wygrażałby młodzieży w swoim kraju? Można sobie wyobrazić, że towarzysz Stalin wygrażałby bądź zapowiadał takie rzeczy? Putin, kiedy był naprawdę silny, też nie deklarował, tylko działał. Kiedy rządzący krajem Führer wypuszcza takie rzeczy na zewnątrz, jest to deklaracja jego słabości, rosnących obaw albo może już nawet paniki.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz: Tak się bawi młodzieżówka Platformy. Drogie alkohole i hulanki do rana!