Ludwik Tomiałojć: Polscy uczeni na usługach amerykańskich koncernów

2011-08-24 4:20

W dniu decyzji prezydenta w sprawie ustawy dopuszczającej na polski rynek żywność modyfikowaną - głosy naukowców

"Super Express": - Dziś prezydent Komorowski zdecyduje, czy podpisze ustawę o nasiennictwie. Niespodziewanie okazało się, że zawiera ona zapisy na temat żywności genetycznie modyfikowanej, czyli GMO. I zaczęła się dyskusja, czy nie jest to niebezpieczne. I czy jest w ogóle nam potrzebne?

Prof. Ludwik Tomiałojć: - Myślę, że to podstawowe pytanie, które musimy sobie zadać. Polska i Unia Europejska posiadają nadwyżki żywności i to żywności tzw. czystej. Pozbawionej ingerencji inżynierów genetycznych. Po co więc wprowadzać coś, co dodatkowo jest niezwykle kontrowersyjne i niedostatecznie przebadane?

- Ludzi interesuje zapewne, jaki wpływ na ich zdrowie może mieć żywność genetycznie zmodyfikowana.

- Na razie nie znamy dokładnych skutków żywienia się GMO dla zdrowia człowieka. Eksperyment na ogromną skalę prowadzony jest od kilkunastu lat w USA, gdzie bez pytania o zdanie obywateli, karmi się ich genetycznie zmodyfikowaną żywnością.

- Kiedy poznamy wyniki tego "eksperymentu"?

- Objawy, które wystąpią u Amerykanów jako królikach doświadczalnych, będą widoczne za jedno-dwa pokolenia. Wtedy może być już jednak za późno, żeby przeciwdziałać ubocznym skutkom GMO.

- Lepiej więc nie uczestniczyć w tym wielkim eksperymencie?

- Zdecydowanie. Poza tym od takich eksperymentów mamy zwierzęta doświadczalne, na których najpierw bada się skutki wprowadzenia nowych rozwiązań, np. farmaceutycznych. Dopiero potem sprawdza się je na ludziach. A takie eksperymenty znam już z ośmiu krajów. Wszystkie one wykazują negatywne skutki stosowania GMO.

- Jakie to skutki?

- Choćby obniżona płodność badanych osobników, zwiększona śmiertelność ich potomstwa, uszkodzenia wątroby i śledziony. Nie można takich eksperymentów lekceważyć, tym bardziej że ich wyniki są na tyle niepokojące, żeby mieć wątpliwości.

- W Polsce je lekceważymy?

- Tak, ale nie mam pretensji do polityków, bo ich lekceważący stosunek wynika z opowieści, które wbili im do głowy nasi misjonarze GMO. Mówię o uczonych, którzy są na usługach koncernów biotechnologicznych. I na tyle przejęli się swoją rolą, że chcą podobnych testów w Polsce. Nie trafia do nich argument, że jeżeli są jakieś wątpliwości wokół GMO, to należy je rozwiać w wyniku eksperymentów. Zróbmy program badawczy, a nie tumańmy polityków i obywateli. Skutki dla zdrowia ludzkiego nie wyczerpują jednak całości problemu.

- Czym jeszcze może skutkować stosowanie GMO?

- Wpływem na środowisko naturalne. Udowodniono niedawno, że u około 25 proc. organizmów roślinnych dochodzi do wymiany genów. Wobec tego wszczepiony przez biotechnologów gen np. do rzepaku przejdzie do czternastu gatunków spokrewnionych z nim roślin. Aż strach pomyśleć, do jakich zmian ekosystemu może to doprowadzić. Grozi nam wymknięcie się tych genów spod kontroli. Przeniknięcie ich do dzikich gatunków roślin. Jest to więc nadanie światu nowego kierunku mikroewolucyjnego.

- To trochę apokaliptyczna wizja...

- To najgorszy scenariusz, ale przecież niewykluczony. Zresztą jest jeszcze jedna przesłanka za powstrzymaniem rozprzestrzeniania się GMO.

- Jaka?

- Ekonomiczno-społeczna.

- Na czym polega?

- Proszę sobie wyobrazić, że wielcy farmerzy w Polsce przejdą na GMO...

- Dlaczego akurat wielcy?

- Genetycznie zmodyfikowane ziarna są opatentowane przez amerykańskie koncerny, które każą sobie słono za nie płacić. Dodatkowo trzeba je kupować co roku do nowego siewu. Zwykłego rolnika nie będzie na nie po prostu stać. Tak więc ci wielcy farmerzy zbiorą ogromne plony i zaleją rynek swoimi zbiorami. W ten sposób około miliona drobnych rolników zostanie wypartych z rynku i doprowadzonych do bankructwa.

- I na rynku spożywczym, tak jak w Stanach Zjednoczonych, pozostanie czterech wielkich graczy?

- Henry Kissinger powiedział kiedyś, że kto kontroluje produkcję żywności, ten rządzi światem. Przykład takiego podejścia Amerykanie dali już w Iraku, gdzie po inwazji na ten kraj zakazali tamtejszym rolnikom uprawy lokalnych odmian zboża, narzucając genetycznie zmodyfikowane ziarno amerykańskie. To powinno dać nam wszystkim do myślenia.

Prof. Ludwik Tomiałojć

Biolog i ekolog, Uniwersytet Wrocławski