Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak

Tadeusz Płużański: Bauman. Profesor, który był stalinowcem

2013-06-25 15:27

W marcu 1968 r. polscy komuniści o innych komunistach rozpowszechniali ulotki: "Bauman z Brusem i Baczką ta podstępna szajka pastwiła się nad Polską jak czerezwyczajka". Zygmunt Bauman, Włodzimierz Brus i Bronisław Baczko - marksistowscy ortodoksyjni intelektualiści i walczący ideologowie stalinizmu - zostali potem rewizjonistami, czyli naprawiaczami komunizmu. Uznawani za ofiary wydarzeń marcowych, po 1968 r. wyjechali z PRL i nagle zostali wielce szanowanymi na świecie naukowcami.

Najbardziej "zasłużony" z nich jest właśnie Bauman, bo to nie tylko ideolog zbrodniczego systemu. To także praktyk, pracownik aparatu czerwonego terroru. Karierę zaczynał w 1944 r. w... moskiewskiej milicji, potem był oficerem polityczno-wychowawczym LWP, czyli nie zwykłym żołnierzem, ale gościem, który żołnierzy indoktrynował w duchu stalinowskim. Gdy ci byli oporni, spotykały ich szykany.

Komunistyczny politruk Bauman przyjechał do Polski razem z Armią Czerwoną i NKWD, żeby instalować u nas nową władzę, czyli sowiecką okupację. Na tym jego kariera w zbrodniczym aparacie się nie skończyła. Jako funkcjonariusz okrytego wyjątkowo złą sławą Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego pacyfikował antykomunistyczne podziemie - żołnierzy wyklętych. Za walkę z "bandami" dostał medal. Jakby tej krwawej drogi było mało, to jeszcze jako agent "Semjon" przez lata współpracował ze stworzoną przez Sowietów jeszcze bardziej zbrodniczą Informacją Wojskową (kontrwywiad WP, późniejsze WSW, a następnie WSI).

Czy taka osoba jak Bauman może być autorytetem? Czy może być wiarygodnym uczestnikiem debat o wolności, człowieczeństwie ktoś, kto nigdy komunizmu i swojego w nim udziału nie potępił? Może pouczać innych, jak żyć? Być drogowskazem? Bo dziś jako filozof stara się to robić. Czy w związku z tym powinniśmy oburzać się na tych, którzy tę przeszłość Baumana przypominają?

Śmieszy mnie, że władza w III RP jest tak pobłażliwa dla kłamliwego niemieckiego serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", wybielającego niemieckich zbrodniarzy, a tak zażarcie (prezydent Wrocławia Dutkiewicz, minister nauki Kudrycka, minister spraw wewnętrznych Sienkiewicz) broni zbrodniarzy komunistycznych, piętnując "napaść" na prof. Baumana. Premier Tusk tym razem też nie pozostał obojętny, bo to "wstęp do poważnego nieszczęścia". Nieszczęściem mają być oczywiście młodzi narodowcy, a nie były stalinowiec Bauman. Bo do komunisty ręce precz, żadnych rozliczeń. Wzorem Michnika trzeba walczyć z widmem faszyzmu.

A gdyby tak zaprosić na wykład na Uniwersytet Wrocławski jakiegoś niemieckiego profesora, sławę światowej nauki, który służył kiedyś w SS czy Gestapo? Bronilibyście go?