Tomasz Kaczmarek: Jestem naturalny i przejrzysty. Rozmowa ze Sławomirem Jastrzębowskim

2014-01-10 3:00

Boks to moje hobby. Polecam wszystkim, bo to sport ogólnorozwojowy - mówi Agent Tomek, Tomasz Kaczmarek

"Super Express": - Naszym gościem jest Tomasz Kaczmarek. Dawno temu Prawo i Sprawiedliwość?

Tomasz Kaczmarek: - Sercem zawsze Prawo i Sprawiedliwość.

- I jednak pana wyrzucono, choć pan się zrzekł...

- Szanuję decyzję premiera Kaczyńskiego. W świetle tej organizowanej skrupulatnie nagonki na mnie, która miała mnie zdyskredytować, ta decyzja jest zrozumiała. Te publikacje, nie tylko "Wprost", ale innych mediów, jak "Fakt", o moim zainteresowaniu piastowaniem najwyższych urzędów...

Patrz: Agent Tomek szybki jak Bond! Zrezygnował z członkostwa w PiS, zanim zdążyli go wyrzucić

- Nie chciał pan?

- To kłamstwa, nigdy tak nie mówiłem. Wiele z tych kłamstw będzie teraz na wokandach sądowych.

- Nie ma pan wrażenia, że coś pan jednak straszliwie pokpił? Mariusz Kamiński mówił kilka lat temu m.in. o panu: to są ludzie, którzy sprawdzili się w trudnych momentach. Jestem pewien, że sprawdzą się w parlamencie. Antoni Macierewicz: to człowiek niezwykle uczciwy i godny zaufania. Dziś pana nie bronią. Zapadli się pod ziemię.

- Przede wszystkim są to dla mnie bardzo miłe słowa...

- Ale to są słowa z przeszłości.

- Myślę, że te oceny w żaden sposób się nie zmieniły. Nigdy nie złamałem norm prawnych, przysięgi poselskiej. Rozumiem, że dziś pewne środowiska polityczne czy wywodzące się ze służb mundurowych chcą się na mnie mścić za moje niezłomne piętnowanie patologii w tych instytucjach.

- Tylko dlaczego wspomniani politycy dziś pana nie bronią?

- To nie jest do mnie pytanie, ale też nie oczekuję od tych osób, by mnie broniły w mediach.

- Rozmawiał pan z nimi?

- Rozmawiałem z rzecznikiem dyscypliny klubu PiS. Złożyłem obszerne wyjaśnienia związane z publikacjami "Wprost" i zapewniam Czytelników "Super Expressu", że podejmę stosowne kroki prawne.

- Jarosław Kaczyński powiedział: nie ma dla niego miejsca w naszym klubie. Rozmawiał pan z nim?

- Nie rozmawiałem, ale szanuję decyzję premiera Kaczyńskiego.

- Nie rozmawiał pan, czyli co? Zapadł wyrok w sądzie kapturowym? Nie chcą Kaczmarka w PiS, bo się skończył? Co panu PiS zarzuca?

- Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć.

- Nie wie pan?

- Ten atak przypuszczony przez "Wprost" i media, które się przyłączyły, jest dla mnie oczywisty. W świetle mojej działalności parlamentarnej. Przez samo ostatnie półrocze ponad 300 wystąpień, z czego 95 proc. dotyczących służb specjalnych i policji. Wiele interwencji w związku z nieprawidłowościami w instytucjach państwowych czy samorządowych w woj. świętokrzyskim. Miałem masę telefonów od wyborców, którzy mnie teraz wspierają. Bo ja broni nie złożę i się nie złamię. Ten wściekły atak nie zmieni mojej postawy w parlamencie.

- Mówimy o różnych sprawach. Kaczyński, Macierewicz czy inni politycy PiS są bardzo ostro atakowani. Są całe wielotygodniowe kampanie przeciwko nim. I nadal są w PiS. Dla pana nie ma tam

jednak miejsca. Coś się zatem musiało wydarzyć oprócz ataków i nagonki.

- To tylko obrazuje, że ten skrupulatnie przygotowany atak na mnie był skuteczny. Proszę się o mnie nie martwić, ja broni nie złożę.

- Jak pan planuje swoją przyszłość?

- Dziś koncentruję się na swoim życiu prywatnym, osobistym. Jak pan wie, moja narzeczona walczy z ciężką chorobą. Wspieram ją i planujemy w tym półroczu zawarcie związku małżeńskiego. I nadal będę koncentrował się na pracy parlamentarnej, piętnując wszystkich tych, którzy rozkradają naszą ojczyznę.

- Powiedział pan, że nie będzie pan w innej partii niż PiS. Nie widzi pan się u Ziobry, Gowina, Wiplera?

- Padły takie propozycje...

- Wczoraj mówił pan, że takich propozycji nie było.

- Padły pod koniec dnia. Jestem osobą bardzo honorową. Wartości i idee Prawa i Sprawiedliwości były i będą dla mnie zawsze najważniejsze.

- Kto panu proponował?

- Pan pozwoli, że tego typu rozmów nie będę upubliczniał. Niech pozostanie to w kuluarach. I pomimo że dziś jestem poza klubem PiS, nie skorzystam z tych propozycji i pozostanę wobec tego klubu lojalny.

- Skoro rozmawiamy jak mężczyzna z mężczyzną, to nie wierzę panu, że nie ma pan sobie niczego do zarzucenia.

- Zna mnie pan już od dłuższego czasu i wie pan, że jestem w swoim zachowaniu naturalny i przejrzysty.

- I impulsywny.

- Czasami mi się to zdarza, tego nie ukrywam. Słowa, które opublikował "Wprost", nigdy nie powinny paść. Zostałem do nich sprowokowany i korzystając z tej okazji, jeżeli Czytelników "Super Expressu" tymi słowami obraziłem, to chciałbym ich bardzo gorąco przeprosić.

- Nasi Czytelnicy zapewne nie są obrażeni na te słowa. To twardzi ludzie. Ciekawe, czy pan tym krzesłem, gdyby nie odszedł ten mąż...

- Były mąż. Przez całe swoje życie walczyłem z przestępczością zorganizowaną, gdzie rzeczywiście w roli funkcjonariusza pod przykryciem musiałem być twardym mężczyzną. Rozpracowywałem ludzi dopuszczających się najcięższych przestępstw łącznie z zabójstwami i handlem narkotykami. Co do tej sytuacji, to nagrania od pół roku były materiałem dowodowym w sprawie rozwodowej mojej narzeczonej. Dysponował nimi sędzia i gdyby dopatrzył się w nich przestępstwa czy wykroczenia, to złożyłby zawiadomienie do prokuratury.

- Czyli sędzia nie uznał, że to są groźby karalne.

- Nic takiego się nie stało. Pan tego zapewne nie wie, ale toczy się dziś w tej sprawie śledztwo i to ja mam w nim status pokrzywdzonego.

- Kiedy ostatni raz bił się pan na pięści?

- Boks to moje hobby. Wchodząc do ringu, rozładowuję stres i napięcie. Naprawdę, polecam wszystkim, bo jest to sport ogólnorozwojowy.

- Uciekł pan nieco od pytania, ale sprytnie. Zna pan wiele prostytutek?

- Znam wiele osób, które zajmują się nielegalnym procederem przestępczym. Osoby, które handlowały narkotykami, kradły samochody. Jest to związane z moimi wcześniejszymi zadaniami w policji i służbach specjalnych. Nie ukrywam, że z tymi osobami się spotykałem. Myślę, że są to świetne źródła informacji, również dla parlamentarzysty. Dzięki temu można być w pracy parlamentarzysty bardziej skutecznym.

- I traktował pan te znajomości tylko jako źródła informacji?

- Ustawa o wykonywaniu zawodu posła i senatora daje możliwości szersze niż dziennikarzom nieujawniania swoich osobowych źródeł informacji.

- Jarosław Kaczyński wolał, żeby nie był pan w PiS, bo znów ukażą się nowe informacje, które pokażą pana w jeszcze gorszym świetle?

- Dobre pytanie. Nie wiem, w jaki sposób moi przeciwnicy, nie tylko z parlamentu, ale ze służb specjalnych i mundurowych, przygotowują się do dalszego dyskredytowania mnie...

- Ja pana pytam, czy coś jeszcze na pana jest?

- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Jestem osobą nad wyraz krystaliczną i przejrzystą. Nie toczą się wobec mnie żadne postępowania i śledztwa. I proszę mi uwierzyć, że śpię spokojnie. Niespokojnie będą spać ci, którzy rozkradają naszą ojczyznę.

Rozmawiał Sławomir Jastrzębowski