Tragiczny tydzień w śląskich kopalniach

i

Autor: kaz

Na Pniówku spłonęli, w Zofiówce się udusili. Ekspert ujawnia szczegóły śmierci górników

2022-04-26 11:39

To potworny czas dla górnictwa na Śląsku. W ciągu niespełna tygodnia doszło do dwóch wielkich tragedii. W środę (20 kwietnia) dwa wybuchy metanu w kopalni Pniówek pozbawiły życia co najmniej siedem osób, z kolei sobotni wstrząs w Zofiówce zabił sześciu górników. Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, w przeszłości także ratownik górniczy, mówi o tym, jak wyglądała śmierć w obu zakładach.

Jerzy Markowski jest znanym ekspertem ds. górnictwa. Był wiceministrem gospodarki, ale w kontekście tragedii, jakie miały miejsce w kopalni Pniówek oraz w Zofiówce, najważniejsze jest jego 14-letnie doświadczenie w roli ratownika górniczego. Markowski w rozmowie z Onetem przyznaje, że brał udział w ponad 60 akcjach ratunkowych. Powiedział, jak wyglądała prawdopodobnie śmierć górników w oby kopalniach. - W Pniówku metan wybuchł, zdewastował wyrobisko i spalił ludzi, a na Zofiówce metanu było tak dużo, że doprowadził do wyparcia tlenu z atmosfery, co spowodowało, że ludzie się udusili - mówi Markowski w rozmowie z Onetem. Ekspert górniczy stwierdza, że oba zdarzenia nie miały ze sobą związku.

Czytaj również: Piotr zginął w kopalni Pniówek. Środowisko sportowe pogrążone w rozpaczy! "Wspaniały człowiek"

Były wiceminister zastanawia się, co mogło doprowadzić do wybuchu metanu przy jego wyższym stężeniu. - Na przykład iskra: kamień o kamień, metal o metal, kamień o metal, nieszczelne urządzenie elektryczne, nieszczelny kabel - wymienia Markowski i dodaje: Zastanawiające jest to, że wybuchów było kilka. (...) Przyczyna wybuchu nie została usunięta po pierwszym wybuchu. Mało tego, możliwość kolejnego wybuchu została zbagatelizowana, wprowadzono tam ratowników. Dopiero kiedy ratownicy zginęli, zdecydowano na wycofanie wszystkich i izolowanie wyrobiska przez budowę tam - zauważa w rozmowie z Onetem.

Kolejne wybuchy metanu w kopalni Pniówek [ZDJĘCIA]

Zdaniem Markowskiego najpierw doszło do "wyrzutu metanu w ścianie", a dopiero potem do przekazania informacji o stężeniu metanu do centrali metanometrycznej. Uważa, że urządzenia pomiarowe używane w śląskich spełniają jednak wszystkie standardy, bowiem są używane w kopalniach od Indii, przez Chiny, aż po Rosję, a skończywszy na Kolumbii i Stanach Zjednoczonych. Ekspert twierdzi, iż konieczne jest sprawdzenie, czy w dniach lub godzinach przed wybuchem nie sygnalizowano wzrostu stężenia metanu.

Zobacz także: Nie żyje kolejny górnik, ofiara wybuchu w kopalni Pniówek. Miał poparzone 80 proc. ciała

Przypomnijmy, że wedle najnowszych doniesień w wyniku dwóch wybuchów w kopalni Pniówek zginęło już siedmiu osób, zaś wstrząs w Zofiówce pozbawił życia sześciu górników. W pierwszym przypadku działania po tragedii polegają na zbudowaniu dwóch tam przeciwwybuchowych, które czasowo odizolują zagrożony rejon od pozostałej części kopalni. Akcję ratunkową przerwano. Na dole wciąż znajduje się siedem osób.

W przypadku Zofiówki ratownicy wypompowują wodę z zalewiska w chodniku. Chcą się dostać do czterech uwięzionych górników. JSW podała w poniedziałek wieczorem, że ma sygnał z lokalizatorów umieszczonych przy lampkach górniczych.

Zobacz koniecznie: Tragedia w Zofiówce: Żyje, bo nie poszedł do pracy

Sonda
Czy masz w rodzinie górnika?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki