Aktor z "Ojca Mateusza" zaczął pracować jako kurier. Zmusił go do tego koronawirus

2020-04-22 13:12

Koronawirus zmienia polski show-biznes. Artyści pozostają bez pracy, a co za tym idzie - bez zarobków. Marcin Januszkiewicz (33 l.) postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i poszedł do "normalnej pracy" zostając dostawcą. W rozmowie z "Super Expressem" wyjaśnił, co skłoniło go do takiego kroku.

Marcin Januszkiewicz i Anna Czartoryska

i

Autor: Akpa

Marcin Januszkiewicz to aktor, a także wokalista, którego widzowie mogą kojarzyć z seriali "Na Wspólnej" czy "Na dobre i na złe". W czwartek wieczorem na swoim Facebooku gwiazdor poinformował, że ze względu na obecną sytuację w kraju zdecydował się podjąć "normalną pracę" i został dostawcą. - Od 2006 roku jestem zawodowo wolnym strzelcem. Dopiero niedawno udało mi się pierwszy raz odłożyć tyle pieniędzy na koncie, że bez zarabiania mogę spokojnie przeżyć trzy-cztery miesiące. Mało? Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest taki cwaniak i stać go na prawie pół roku życia bez przychodu: płacenia rachunków, zobowiązań, kredytów, paliwa etc. Sam kilka dni temu poszedłem w związku z tym do pracy. Rozwożę paczki, wstaję przed 5-tą, w pracy jestem od 6 do 19. Ciężko jest. Ale stwierdzam fakt, nie narzekam. Tak naprawdę cieszę się, że udało mi się znaleźć pracę i zadbać o siebie i swoich bliskich. Śledząc przewidywania za chwilę bezrobocie sięgnie kilkunastu procent. Mam wrażenie, że ludzie nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co to w ogóle znaczy. Że "jakiejkolwiek" pracy może za chwilę po prostu nie być. To nie jest już czas na lamenty i narzekanie. Trzeba wziąć się w garść, zahartować się w tej sytuacji, i - proszę mi wybaczyć - przestać pierd*lić. Trzeba walczyć. To jest w jakimś sensie wojna na kilku frontach. A jak to na wojnie, przetrwają Ci silni i sprytni. Wierzę, że człowiek może wszystko, jeśli życie postawi go pod ścianą. A to chyba taki moment, tu i teraz - mówi w rozmowie z nami. 

Dla Januszkiewicza sytuacja jest o tyle wyjątkowa, że na ten rok miał zaplanowanych kilka dużych premier do których przygotowywał się miesiącami. - Dla mnie to miał być zarobkowo najlepszy rok w karierze, spektakle, serial, pierwsza poważna rola w fabule, koncerty a przede wszystkim premiera mojego drugiego albumu "Perfect Lady Pank", który przygotowywałem ostatnie dwa lata. Moi idole - Hołdys, Olewicz, Borysewicz i Mogielnicki wyrazili zgodę, żeby ten materiał powstał. Proszę sobie wyobrazić jak bardzo w związku z tym na tę premierę czekałem. Bilety sprzedane, wszystko zaplanowane. Skończyło się - i tak szczęśliwie - na internetowej premierze singla i teledysku "Mniej niż zero", ale to raczej marne pocieszenie dla moich zawodowych ambicji- mówi nam. - Jestem z siebie w tej chwili dumy, przyznaję. Nie załamuję rąk, zachowuje zimną krew i racjonalne myślenie. Zanim rząd wykonał jakieś ruchy, zdążyłem już złożyć wniosek w banku o zawieszenie kredytu. Do tej pory zarabiałem bardzo dobrze, niczego mi nie brakowało, ale umówmy się - ludziom się wydaje, że jak człowiek z zawodu jest artystą to niewiele robi i zarabia przy tym absurdalne kwoty. A takie wnioski nasuwają się chyba przez pryzmat patrzenia na moich znanych kolegów i sławne koleżanki, częściej inwestujących w bycie celebrytami niż etatowymi artystami-wyrobnikami. Na ich zniechęcające sztucznie uśmiechnięte twarze na okładkach czasopism, wielokrotnie przefiltrowane photoshopem, na ich instagramowe rozważania na każdy temat i w dowolnej sprawie. Na ich cenne rady z odległej perspektywy. A nasze zawody to w zasadzie żmudne, dość przyziemne, choć piękne rzemiosło, dzięki któremu zdarza nam się czasem choć na chwilę dotknąć jakiejś boskiej cząstki. To wiele wyrzeczeń, wiele lat kształcenia, później wiele godzin szlifowania warsztatu, często trwanie w niepewności, w oczekiwaniu na telefon, wynik castingu, ciągła walka o uznanie swojej wartości, talentu. Proszę sobie wyobrazić, że większość moich kolegów, którzy nie pracują na etatach, nie jest nawet ubezpieczonych. Ktoś zaraz powie "no to czemu się nie ubezpieczą?!". Ano proszę sobie wyobrazić, że comiesięczny wydatek rzędu 500 zł na pokrycie kosztów podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego to dla większości moich znajomych bez etatów kwota zaporowa. Bardzo mi było ostatnio przykro, kiedy przeczytałem w związku z wiadomą sytuacją komentarze w stylu" jak to?! To nie mają żadnych oszczędności?! Tyle zarabiają przecież". Ano, życie artysty to często praca od zlecenia do zlecenia. Często artyści-szczęśliwcy na etatach, aktorzy, tancerze, śpiewacy, zarabiają najniższą krajową. A dodatkowe stawki za spektakle - których granych jest zresztą coraz mniej - są bardzo niskie - dodaje Januszkiewicz.

Pod wpisem Marcina znalazło się wiele pozytywnych komentarzy od osób, które gratulują mu tego, że nie wstydził się przyznać do swojej nowej pracy. Przyłączamy się do nich!

Gwiazdor "M jak miłość" ma ogromne problemy finansowe. W tle koronawirus

Super Raport 17 IV (goście: Jakubiak, Zgorzelski)

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki