Śmierć na przejeździe kolejowym. Dlaczego dróżnik nie zamknął zapór?

2013-10-01 13:57

Na przejeździe kolejowym w miejscowości Kozerki (woj. mazowieckie) kobieta wjechała samochodem wprost pod rozpędzony pociąg. Przejazd kolejowy należał do bezpiecznych, jednak zapory w momencie wypadku nie były opuszczone. Dlaczego?

36-letnia Anna H. wjechała na tory przy podniesionych zaporach, które były całkowicie sprawne. Najprawdopodobniej nie zostały opuszczone, ponieważ na wąskim przejeździe mijały się dwie ciężarówki. Kobieta wjechała tuż za jedną z nich. Nie zdążyła uciec przed pędzącym pociągiem.

ZOBACZ: Zginęła matka a jej córki walczą o życie. Jak do tego mogło dojść? SZCZEGÓŁY

Sprawą zajęła się już Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim. Przesłuchany został będący w szoku 27-letni dróżnik, który posiadał niezbędne uprawnienia. Był bardzo chwalony za swoją pracę. Niebawem miał dostać awans. Sam przejazd ma najwyższą kategorię bezpieczeństwa "A". Oznacza to, że znajdują się na nim rogatki i pracował na nim dróżnik.

- Dróżnik miał wszystkie niezbędne kwalifikacje, przeszedł wymagane szkolenia, miał ważne badania - powiedział reporterce TVN24 rzecznik spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Maciej Dutkiewicz.

Rzecznik dodał również, że dopóki prokuratura, policja i specjalna komisja nie zakończą śledztwa, nie powinniśmy spekulować czy zawinił człowiek, czy technika.

ZOBACZ: Wjechał samochodem pod pociąg. Miał ponad 2 promile!

Przypomnijmy, wczoraj rano 36-letnia Anna H., jak każdego dnia, pokonywała trasę z Cegłowa do Grodziska Mazowieckiego. Wraz z nią jechały dwie córki. Niestety, na przejeździe kolejowym w Kozerkach kobieta wjechała prosto pod nadjeżdżający pociąg.

- Około godz. 7.30 na przejazd kolejowy w miejscowości Kozerki wjechał samochód osobowy, w który uderzył pociąg relacji Warszawa - Łódź. Siła zderzenia była na tyle duża, że auto przeleciało na sąsiedni tor, gdzie wpadło pod skład jadący w przeciwnym kierunku. Przejazd kolejowy był strzeżony, nie wiadomo jednak, dlaczego dróżnik nie opuścił szlabanu. Mężczyzna był trzeźwy. Przesłuchała go już prokuratura - mówiła Katarzyna Zych z policji w Grodzisku.

ZOBACZ: Wypadek pod Piotrkowem. Wjechał pod pociąg, zginął zmiażdżony

Pomimo reanimacji kobieta zmarła na miejscu. Jej córki zostały przetransportowane do warszawskich szpitali helikopterami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Stan 9-letniej dziewczynki jest bardzo ciężki. Młodsza, niespełna 3 letnia znajdująca się w Centrum Zdrowia Dziecka jest w stanie ciężkim, ale stabilnym.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki