Zagłodzona Madzia NOWE SZCZEGÓŁY! Tajemniczy znachor ma już na sumieniu Przemusia!

2014-04-22 9:59

Byli bogaci, wykształceni i bywali w świecie. A mimo to Joanna (34 l.) i Michał P. (34 l.) z Brzeznej pod Nowym Sączem (woj. małopolskie) złożyli życie swej córeczki Madzi (†6 mies) w ręce miejscowego znachora Marka H. Prokuratura bada teraz, na ile szarlatan przyczynił się do śmierci dziewczynki. Okazuje się, że mężczyzna ten może mieć na sumieniu także inne dzieci...

Znachor Marek H., który przyjmował chorych w domu przy ul. Radzieckiej w Nowym Sączu, nie czekał, aż przesłuchają go śledczy. Kiedy tylko policjanci aresztowali Michała i Joannę P., wyjechał w pośpiechu. I zniknął.

Jak już pisaliśmy, zatrzymane małżeństwo z Brzeznej usłyszało zarzuty znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania jego śmierci. Biegli ustalili, że dziewczynka konała dwa tygodnie, bo nie dostawała odpowiedniego pożywienia. Wszystko wskazuje na to, że Michał i Joanna P. wozili Madzię do znachora, a ten doradzał im "zdrowe żywienie" małej.

Dlaczego to robili? Przecież musieli wiedzieć, że szarlatan z Nowego Sącza może mieć na sumieniu już jedno dziecko. Sześć lat temu zginął leczony przez niego Przemek T. (5 l.). Chłopczyk miał chore nerki. Początkowo był leczony przez lekarzy i… jego stan się poprawiał. Jednak w połowie kuracji z niewiadomych przyczyn matka 5-latka Elżbieta T. zrezygnowała z opieki lekarzy.

Czytaj więcej: Rodzice, którzy ZAGŁODZILI WŁASNE DZIECKO już w areszcie! [ZDJĘCIA]

- Zaczęła wozić syna do znachora z Nowego Sącza - mówią nam najbliżsi sąsiedzi kobiety.

Przemek zmarł, jego mama trafiła za kratki, ale znachor nie poniósł żadnej odpowiedzialności. Sąd uznał, że to kobieta, która zabrała syna ze szpitala, ponosi winę za jego śmierć.

Osoby, które znały dobrze rodzinę P., twierdzą, że oni także wozili małą córeczkę do znachora, właśnie na ul. Radziecką do Marka H. Mieli też kupować zalecaną przez niego "zdrową żywność".

Gdy na jaw wyszły szokujące okoliczności, w jakich umarła mała Madzia, szarlatan zwinął interes.

- Wsiadł do swojego auta i wyjechał. Od kilku dni nie pojawia się w Nowym Sączu - mówi nam jego sąsiadka.

Czyżby bał się, że tym razem śmierć dziecka nie ujdzie mu na sucho?

- Prokuratura bada wątek sprawy związany z nowosądeckim znachorem - przyznaje Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Dla dobra śledztwa nie ujawnia jednak więcej szczegółów.

Polub nas na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki