Kto by pomyślał, że przejażdżka na rowerze może wiązać się z ryzykiem pożarcia przez aligatora? Niestety, na Florydzie nie jest to wcale nieprawdopodobne. Robert Bassett (74 l.) z Palm City jechał na rowerze przez dobrze znany sobie dobrze Halpatiokee Regional Park, gdy nagle poślizgnął się na drewnianym mostku i wywrócił się. W dodatku tak niefortunnie, że przeturlał się przez wał i wpadł w płytką wodę. A tam czaiła się bardzo poirytowana aligatorzyca! Mężczyzna miał szczęście - chociaż gad zaatakował, 74-latek zdołał uciec z jego paszczy. Jednak został dość poważnie ranny. Co mu się stało?
NIE PRZEGAP: Szok! TORNADO z komarów. Inwazja jakiej jeszcze nie było, przerażające wideo
NIE PRZEGAP: Najbogatszy człowiek świata żeni się?! Kim jest wybranka Jeffa Bezosa?
Rowerzysta odniósł obrażenia klatki piersiowej i uda. Przy pomocy świadków przerażającego wypadku trafił w bezpieczne miejsce, a potem został przetransportownay do szpitala Lawnwood Regional Medical Center & Heart Institute w Fort Pierce. Aligatora udało się wytropić i odłowić. Okazało się, że samica ma aż 2,5 metra długości! Nie została zabita, a przewieziona do ośrodka zajmującego się rozmnażaniem aligatorów. Naukowcy ostrzegają, że o tej porze roku aligatory przechodzą przez okres godowy, co czyni je bardziej agresywnymi.