Samochód mierzy niespełna 5 metrów długości (4904 mm), 1904 mm szerokości oraz 1990 mm wysokości. Szczególnie ważna jest ta ostatnia wartość, która pokazuje, że California zmieści się w większości parkingów i garaży podziemnych.

Stylistyka jest mniej istotna. W najnowszym wcieleniu auto otrzymało wyraźniej zaznaczony przedni grill oraz nieco inne światła. W odmianie Beach obecne są także plastikowe, czarne osłony nadkoli, które chronią lakier przed uszkodzeniami.

Z bocznej części nadwozia delikatnie wystaje pokrywa od markizy. Pod rozsuwaną manualnie markizą rozstawić można krzesełka ukryte w... klapie bagażnika. Wystarczy zabrać ze sobą szwagra, solidny zapas kiełbasy, przenośnego grilla i każdy wypad w nieznane nabierze rumieńców.

Volkswagen California 6.1 może mieć pod maską 150- lub 204-konny silnik 2.0 TDI SCR BlueMotion Technology. W odmianie Coast dostępny jest także słabszy 110-konny diesel. Prezentowany egzemplarz oferował wszystko, co najlepsze. Pod maską skrywał nie tylko 204-konnego ropniaka, ale także posiadał napęd 4MOTION oraz automatyczną skrzynię DSG.

Volkswagen nie podaje czasu przyspieszanie auta od 0 do 100 km/h. Podaje natomiast prędkość maksymalną, która wynosi 199 km/h. Jednak w tym przypadku nie osiągi są najważniejsze.

Z tyłu można znaleźć opcjonalny bagażnik rowerowy, a montowany na przedniej osi mocny silnik zapewnia komfort podróży oraz pewność wyprzedzania, ale słabszy wariant także sprosta wymaganiom podróżnika.

Topowy motor zużywa średnio 10 l/100 km. Jeśli większość trasy będzie przebiegała drogami lokalnymi średnie spalanie da się zbić nawet o 2 litry na „setkę”.

Zużycie paliwa w mieście? Chyba nikt nie kupuje tego typu samochodu, aby używać go na co dzień do dojazdów do pracy.

Pomijając względy dynamiczne oraz wrażenia z jazdy, które mierzyć należy skalą komfortu a nie dynamiki jazdy, prowadzenie Californii przypomina obcowanie z autem osobowym.

W tym aucie siedzimy bardzo wysoko. Wyżej niż w SUV-ie. Dzięki temu widzimy więcej, a duże lusterka poprawiają widoczność w tył. Manewrowanie nie sprawia problemów. Chociaż należy brać poprawkę na gabaryty samochodu.

Kabina jest duża i z tylnej części łatwo przechodzi się do przedniej. Pozytywne odczucia budzi także system multimedialny. Jest to może nieco starsza wersja systemu rozrywki Volkswagena, która legitymuje się mniej atrakcyjną szatą graficzną, ale za to odwdzięcza się szybkim działaniem i przejrzystym menu. 

W Californii 6.1 najważniejsze jest wnętrze. Co oferuje podstawowa odmiana Beach? Dwa bardzo komfortowe fotele z kapitańskimi podłokietnikami. Na dodatek oba fotele można przekręcić o 180 stopni.

Z tyłu znajduje się bardzo wygodna i szeroka trzyosobowa kanapa. Można ją regulować wzdłużnie powiększając tym samym pojemność bagażnika lub przestrzeń na nogi.

W standardowym ustawieniu kanapy jest tak dużo miejsca, że nawet Marcin Gortat z kolegami koszykarzami nie powinni narzekać na brak miejsca i tlenu.

Podstawowa odmiana Beach w przeciwieństwie do bogatszych odmian nie ma specjalnej zabudowy w tylnej części nadwozia. Szafki z talerzami i sztućcami? Zlew? Nie, nie tym razem. Biwakowe narzędzia ograniczają się tutaj do sprytnie chowanej w burcie kuchenki gazowej z jednym palnikiem.

Do zagotowania wody na herbatę lub usmażenia jajecznicy taka kuchenka wystarczy. Chociaż jasna podsufitka przy częstym korzystaniu z palnika z pewnością zbyt długo jasną nie pozostanie. Butla gazowa jest ukryta w obudowie ścianki.

Podstawową Californią 6.1 Beach w komfortowych warunkach podróżować może pięć osób. Gdy zatrzymają się gdzieś na krańcu świata mogą zaparzyć herbatę i delektować się widokiem z okna. A co ze spaniem? Tutaj California odkrywa kolejne karty.

Podnoszony dach odkrywa miejsce do spania. Umieszczony na „poddaszu” materac o wymiarach 120 cm na 200 cm pomieści dwie dorosłe osoby.

Duży plus dla sypialni na piętrze za odsłaniane przy pomocy zamka błyskawicznego okna i zainstalowane w nich moskitiery. Minus za brak jakiejkolwiek skrytki, siatki czy przegródki na drobne rzeczy na piętrze.

Kolejne miejsce do spania można znaleźć na „parterze”. Dzięki rozkładanej tylnej kanapie, specjalnemu stelażowi oraz segmentowemu materacowi dwie, a nawet trzy dorosłe osoby swobodnie prześpią się na dole.

Nawet chłodne noce nie będą wyzwaniem dla osób śpiących w pojeździe dzięki opcjonalnemu ogrzewaniu postojowemu wartemu 7550 zł dopłaty.

Volkswagena Californię 6.1 Beach wyposażono w dodatkowy akumulator, który zapewnia zapas energii elektrycznej. Auto można także podłączyć do zewnętrznego źródła zasilania. Volkswagen pomyślał o wszystkim.

Panel klimatyzacji jest czytelny i łatwy w obsłudze za sprawą zachowanych pokręteł i fizycznych przycisków.

Przednią szybę można zasłonić roletami. Rolety znalazły się także na bocznych tylnych oknach. Dzięki nim można zbudować naprawdę intymną atmosferę. Oświetlenie wnętrza? Także mocno rozbudowane, pełne wielu lampek w mniej lub bardziej oczywistych miejscach.

We wnętrzu opisywanego samochodu nie zabrakło także całej masy skrytek i schowków (z szufladami pod siedzeniami oraz pod tylną kanapą włącznie). Jest także wiele złącz USB (zarówno USB-C jak i tych nieco starszych, wciąż bardziej popularnych).

Zegary Volkswagena Califotnii są cyfrowe i czytelne z kilkoma motywami graficznymi. Patrząc na nie można się poczuć jak w typowej osobówce.

Podstawowy Volkswagen California Beach kosztuje 237 710 zł brutto. Wersja z opisywanym układem napędowym, napędem 4MOTION oraz skrzynią DSG to wydatek 283 478 zł brutto. Dodatkowo, wyposażeniem opcjonalnym, cenę początkową można podbić o kolejne kilkadziesiąt tys. złotych.

Jeszcze bardziej dopasione wersje Volkswagena Californii 6.1, dopakowane zabudową gastronomiczną i gadżetami, potrafią kosztować ponad 400 000 zł brutto. Taka kwota wystarczy na zakup małego mieszkania w Warszawie lub nieco większego w innej części Polski. Jednak żadne mieszkanie nie zapewni na co dzień widoków zza okna na co tylko się zechce. Po wybraniu się tym autem w podróż widok codziennie może być zupełnie inny!