Pierwotnie mieli stanąć przed ołtarzem już rok wcześniej, jednak pandemia pokrzyżowała ich plany. Mieli duże rodziny i chcieli, żeby wszyscy na nim byli. Para miała wszystko dokładnie zaplanowane. Martyna już przed rokiem miała gotową suknię, o czym wspominała w swoich mediach społecznościowych.

Bartosz obronił doktorat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Był też certyfikowanym sędzią piwnym, piwowarem domowym, birofilem, członkiem stowarzyszeń na rzecz rozwoju kultury piwa rzemieślniczego w Polsce oraz twórcą prac naukowych i popularnonaukowych w tej tematyce.

Martyna kochała podróżować. W sierpniu na jednym z portali internetowych udostępniła zdjęcia z ich wspólnej wycieczki do Grecji. Jedno z nich podpisała: „Szczęśliwi ludzie”.

Dosłownie 24 godziny przed uroczystością postanowili jechać jeszcze do sali weselnej w restauracji pod Odolanowem. Niestety, w drodze powrotnej wydarzyła się tragedia. W Świecy koło Odolanowa ich samochód wpadł pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Oboje zginęli na miejscu.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę w kościele pw. św. Anny w Niedźwiedziu pod Ostrzeszowem – w tym samym, w którym miał się odbyć ich ślub. Mszę w intencji tragicznie zmarłych odprawił ks. Waldemar Wiertelak, który miał udzielać młodym sakramentu ślubu.

Martynę i Bartosza żegnały setki osób z różnych stron kraju. Żałobnicy przyszli pożegnać państwa młodych w odświętnych strojach - tak, jak gdyby uczestniczyli w ich ślubie, a nie pogrzebie. 

Charakterystycznym elementem uroczystości pogrzebowych była biała róża. Większość osób, które przyszły pożegnać Martynę i Bartosza, przyniosły ze sobą białe róże - zarówno pojedyncze, bukiety jak i ogromne wiązanki skomponowane z tych szlachetnych kwiatów.

"Wezmą ślub w niebie" – takie komentarze najczęściej można był usłyszeć podczas pogrzebu Martyny i Bartka.

Martyna i Bartosz spoczęli we wspólnym grobie na cmentarzu w Niedźwiedziu. Ich grób przykryły setki białych kwiatów.

Na grobie młodej pary położono również ich pamiątkową fotografię, w ramce w kształcie serca. Patrząc na nie widać, jak oni bardzo się kochali i jeszcze mocniej boli serce...

Wiele osób wciąż nie może uwierzyć w tę straszną tragedię. W mediach społecznościowych pojawiły się setki komentarzy, które chwytają za serce. „Piękna para i cudowni ludzie. Miałam zaszczyt ich poznać. Łzy same płyną po policzkach, a serce krwawi. Żal i smutek. Współczuje rodzicom” - napisała pani Aneta.