– Przede wszystkim należy się kilka słów dla naszych kibiców. Chcieliśmy podziękować im za wsparcie i za wiarę w nas do samego końca, że uda nam się uratować Ekstraklasę. Chcemy też przeprosić za to, że nie daliśmy rady. W każdym meczu staraliśmy dać z siebie wszystko. Niestety nie udało się – mówił po meczu wyraźnie niezadowolony Maciej Bartoszek, który został sprowadzony do Kielc, by ratować zespół przed spadkiem.
Brak entuzjazmu trenera po starciu z Arką podzielał Marek Kozioł, etatowy bramkarz kieleckiego klubu. – Myślę, że było widać, że chcieliśmy, staraliśmy się. Szło to - za przeproszeniem - jak krew z nosa. Męczyliśmy rywali z jednej, z drugiej strony. W końcu udało się strzelić bramkę wyrównującą. Chcieliśmy powalczyć o coś więcej, ale brakło czasu.
Jednak powodów do zadowolenia nie mieli również rywale z Gdyni, którzy przyjechali do Kielc wyłącznie po komplet punktów. Bez nich Arka ma wyłącznie teoretyczne szanse na pozostanie na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek. – Zabrakło nam przede wszystkim utrzymania się przy piłce i kreowania sytuacji przy prowadzeniu przez nas 1:0. Remis jest dla nas w tym spotkaniu jak porażka. Ten jeden punkt nie został zdobyty. Straciliśmy dziś dwa punkty. Z przebiegu meczu ten wynik jest sprawiedliwy – powiedział Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec gości.
Choć kwestia spadku jest już przesądzona, przed Koroną kolejne mecze. Najbliższy odbędzie się 14 lipca. Kielczanie w Płocku zagrają z tamtejszą Wisłą.