Pani Jadwiga nie miała w życiu łatwo. Mąż ją zostawił i obowiązek wychowania syna spadł na jej barki. Starała się jak mogła, byle tylko wyszedł na ludzi, ale on im był starszy, tym bardziej lekceważył rady swojej mamy.
- Prosiłam go, żeby skończył jakąś szkołę, żeby zdobył zawód, jednak on nie słuchał – opowiada dziś kobieta.
Z czasem w ich domu zaczęło dochodzić do coraz większych awantur. Ich apogeum przypadło na dzień 26 grudnia 2018 roku.
- Tego dnia Karol obudził mnie o 6 rano – relacjonuje pani Jadwiga. - Wstałam z łóżka, a on krzyknął do mnie: „Jak chcesz dziwko żyć, to na kolana!”. Spytałam się, co się stało. Wtedy mnie kopnął. Upadłam na brzuch. On rzucił się na mnie z nożem i zaczął mnie nim uderzać w głowę, plecy. Próbowałam zasłaniać się lewą ręką. Wzywałam pomocy, modliłam się. On nie przestawał. W pewnym momencie odrzuciłam tę lewę rękę bezwiednie i westchnęłam. Udawałam, że już nie żyję. Karol wtedy powiedział: „Zabiłem matkę”. Po czym wbił mi nóż jeszcze dwa razy w szyję i odszedł.
Ciężko ranna kobieta resztkami sił sięgnęła po telefon i zadzwoniła po pomoc. Przeżyła tylko dlatego, że szybko trafiła na stół operacyjny. Jej syn został zatrzymany w pobliżu domu, a teraz stanął przed łódzkim sądem oskarżony o usiłowanie zabójstwa i znęcanie się nad matką. Przyznał się tylko do tego, że próbował pozbawić ją życia. Z aktu oskarżenia wynika, że zadał kilkadziesiąt ciosów nożem. - Przepraszam cię mamo – powiedział w trakcie pierwszej rozprawy.
Wyrodnemu synowi grozi teraz dożywocie.
Aleksandrów Łódzki. Syn chciał ją zabić, bo nie padła przed nim na kolana
2020-01-24
13:26
Co za niewdzięcznik! Jadwiga J. (50 l.) z Aleksandrowa Łódzkiego przez całe życie chuchała i dmuchała na swojego syna Karola (22 l.), a on tak się jej odpłacił. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 2018 roku próbował zadźgać własną matkę, tylko dlatego, że nie chciała paść przed nim na kolana. Przeżyła, bo udawała martwą. Jej oprawca stanął właśnie przed łódzkim sądem.