Policjanci wstrzymali ruch, żeby go ratować. Aston wrócił do domu cały i zdrowy

i

Autor: archiwum rodzinne, reprodukcja Mariusz Mucha/Super Express Policjanci wstrzymali ruch, żeby go ratować. Aston wrócił do domu cały i zdrowy

Astona uratowali policjanci. Psiak mógł ZGINĄĆ! WZRUSZAJĄCA historia z Białej Podlaskiej

2020-05-21 13:13

Był całkowicie sam w obcym, przerażającym go świecie, bezradnie biegał po pełnej aut ulicy, szukając znajomych twarzy... Malutki Aston, dwumiesięczny labradorek, miał bardzo dużo szczęścia, że zauważyli go policjanci z drogówki z Białej Podlaskiej (woj. lubelskie), którzy wstrzymali ruch samochodowy, aby go ratować. – To najszczęśliwszy dzień w naszym życiu, dziękujemy – trójka rodzeństwa, które opiekuje się psiaczkiem, nie posiada się ze szczęścia.

Aston trafił do swojej nowej rodziny dopiero dwa tygodnie temu, zdążył jednak zdobyć serca swych państwa i wszystkich wokoło. Labradorek dzień wcześniej po raz pierwszy wybrał się z panią Anną (30 l.) i jej trójką dzieci na spacer za bramę domu. Najpewniej bardzo spodobał mu się wielki świat i nazajutrz widząc niedomkniętą furtkę, postanowił zwiedzić go na własną łapę. Wymknął się niepostrzeżenie, jednak tym razem już tak pięknie nie było!

Zobacz też: Średnia pensja w Lublinie to... NIE UWIERZYSZ! Ile zarabia się na Lubelszczyźnie? SZOK!

– Policjanci bialskiej drogówki podjęli dość nietypową interwencję. Na jednej z ulic miasta funkcjonariusze zauważyli biegającego po ulicy szczeniaka. Psiak wbiegał pod nadjeżdżające pojazdy, stwarzając zagrożenie zarówno dla siebie jak też dla uczestników ruchu drogowego – opowiada Barbara Salczyńska-Pyrchla z bialskiej policji. – Policjanci wstrzymali ruch i zajęli się psem.

Kiedy znalazł się w radiowozie, smacznie zasnął we wnętrzu pojazdu – wspomina sierż. sztab. Karol Lampaszek z patrolu drogówki, który brał udział w akcji. – Zawieźliśmy psa do schroniska.

Kiedy Aston spał sobie w radiowozie, w jego domu nie było tak sielankowo. Psiaka szukali wszyscy. Po bezskutecznym przeszukaniu całej okolicy, około 16.30 opublikowali apel z prośbą o pomoc w Internecie.

– Mieliśmy chwile zwątpienia, bałam się, że Aston się już nie znajdzie – wspomina pani Anna. Tymczasem już o 17.00 zadzwonił telefon. Dzwonił... sierżant Lempaszek! Był już po służbie, kiedy przeglądając portal społecznościowy, zauważył apel zrozpaczonej rodzinki.

– Policjant skontaktował się z nimi, informując, gdzie trafił pies - dodaje Salczyńska-Pyrchla.

Zobacz też: PIJANA POLICJANTKA wjechała w drzewo. SKANDAL w Białej Podlaskiej. To nie pierwszy raz

Dla Marysi (4 l.) i jej rodzeństwa, dla których Aston był prezentem urodzinowym, to była najcudowniejsza wiadomość na świecie. Choć schronisko było już nieczynne, poprosili pracowników, o możliwość zabrania zguby do domu już tego samego dnia. Nie robili najmniejszych problemów, aby Wieczorkowscy przyjechali po przestraszonego, piszczącego cały czas „psiego smuteczka”.

– Jak on się w nas wtulił. Jakby był z nami całe lata, a nie kilkanaście dni – pani Anna nigdy nie zapomni sceny powitania. – Serdecznie dziękujemy za pomoc. Policjantom, którzy pokazali profesjonalizm i wrażliwość i tym, dla których ważny był los naszego Astona.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express - KLIKNIJ tutaj!

Największe dzbany pandemii. "Będzie dobrze" Adama Federa, odc. 41