Matka chłopców (i ich dwóch sióstr, które przebywają u innych członków rodziny) zostawiła dzieci. Sąd ograniczył jej prawa rodzicielskie, a bracia zostali umieszczeni w domu dziecka. Z bidula zabrał ich ojciec Paweł Mucha. Sześć lat temu wziął kredyt i w Pałecznicy pod Lubartowem kupił dom. Własnym rękami zrobił z niego wygodne lokum: z pięterkiem, gdzie chłopcy mają swoje pokoje, łazienkami, tarasem. Do Pałecznicy przeprowadził się też dziadek braci Ryszard (69 l.), który na emeryturze postanowił pomóc synowi ogarnąć gromadkę. Spokojne życie starszych i młodszych Muchów zgasło 1 września tego roku. Paweł Mucha umarł pod własnym domem. – Pękł mu tętniak – pan Ryszard ociera łzę. Sąd ustanowił go tymczasowym opiekunem chłopców, jego marzeniem jest jednak bycie dla nich rodziną zastępczą. – Jak na swój wiek jestem zdrowy, sił mi nie brakuje – przekonuje.
Chłopcy nie wyobrażają sobie innego scenariusza. Pomagają mu na co dzień w domu, uczą się dobrze, chcą pokazać, że to jest ich miejsce na ziemi. – Dobrze nam z dziadkiem. Najlepiej – podkreślają. 23 października sąd w Lubartowie zdecyduje, czy powierzyć wychowanie chłopców panu Ryszardowi. – Do spłaty zostało 200 tys. zł kredytu, miesięczna rata to 800 zł. Dajemy radę to spłacać i godnie żyć – mówi dziadek chłopców. – Oby sąd popatrzył na nas nie tylko okiem kodeksu, ale tak zwyczajnie, sercem – dodaje.