Dziki w Olsztynie zaatakowały

i

Autor: SCH Dziki w Olsztynie atakują. Ofiarami na razie padają psy. Następni mogą być ludzie.

Pierwsze ofiary dzików w Olsztynie! "Na spacerze z psem czuję serce w żołądku"

2020-06-05 8:02

To musiało kiedyś nastąpić. Dziki w Olsztynie zaatakowały! Na razie ich ofiarami padły psy, ale wkrótce dziki mogą poturbować człowieka, co gorsza kogoś starszego lub dziecko. Zgłaszają się do nas zaniepokojeni sytuacją mieszkańcy. Spacer z psem nie jest już przyjemnością, a wyzwaniem. Idąc po Olsztynie trzeba się bardzo dokładnie rozglądać, czy z krzaków nie wyskoczy wataha dzików.

Dziki w Olsztynie atakują. Teraz psy, później ludzie?

- Całe zdarzenie miało miejsce 26 maja ok. godz 21:30. Mój tata poprosił mnie o wyjście ze swoim psem. Bej jest rocznym owczarkiem niemieckim długowłosym - opowiada pan Michał. Pies waży ok. 37 kg, czyli mniej więcej tyle co przeciętne 10-letnie dziecko. To duże zwierzę jak na psa, jednak w starciu z dzikami pies jest bez szans.

Pan Michał spacerował ulicą Wańkowicza na olsztyńskich Nagórkach. W tej okolicy są duże i gęste krzaki. - Pies niefortunnie wybrał miejsce obok tych krzaków, aby zrobić to, co każdy pies na spacerze. Tymczasem z krzaków wypadły dwa duże osobniki. To były naprawdę duże dziki, sięgające dorosłemu człowiekowi prawie do pasa - opowiada pan Michał.

Niestety, nie skończyło się tylko na strachu. Stało się to, na co wielu mieszkańców Olsztyna zwraca uwagę od dawna. Dziki zaatakowały. - Pies nie zdążył zareagować, przez co otrzymał bardzo mocno uderzenie w bok. Drugi dzik minął moją nogę dosłownie o centymetry. Pies piszczał. Puściłem smycz, żeby Bej mógł uciec. Sam też zacząłem uciekać - relacjonuje pan Michał. Co gorsza, dziki w Olsztynie przychodzą do miasta nie tylko po pożywienie. Coraz więcej jest miejsc, gdzie urządziły sobie legowisko.

Policjantka na interwencji: "Na plecach mam je zabrać?"

Po powrocie do domu pan Michał sprawdził, czy pies nie wymaga pomocy weterynarza. Na szczęście żadne poważne urazy nie były widoczne. Następnie pan Michał zadzwonił na policję.

Funkcjonariusze przyjechali kilkanaście minut później. - Niestety zostałem potraktowany bardzo nieuprzejmie. Policjantka powiedziała mi, że nie mogła nic zrobić. Zaczęła zrzucać winę na prezydenta miasta [Piotra Grzymowicza - red.]. W akcie desperacji powiedziałem że jestem obywatelem, który chce otrzymać pomoc. Pani zaśmiała się lekko i powiedziała "Na plecach mam je zabrać? Przecież jestem tylko takim samym człowiekiem jak Pan.." . Policjanci odjechali nie robiąc kompletnie nic - mówi zrezygnowany mieszkaniec Olsztyna.

Dzik, czyli mieszkaniec Olsztyna

Dziki w Olsztynie poczynają sobie coraz śmielej i to w różnych częściach miasta. Pan Michał mówi, że to nie pierwszy raz, kiedy dziki stają na jego drodze. - W grudniu 2019 roku musiałem ratować się ucieczką przed dzikiem, również na spacerze z psem. 6 lat temu musiałem wdrapać się na latarnie - wspomina pan Michał.

Pan Michał ma 26 lat i mieszka w Olsztynie przez całe życie. Zawsze zdawał sobie sprawę, że dziki są w pobliżu. Przyznaje jednak, że bagatelizowanie zagrożenia było błędem. Co gorsza, wielu mieszkańców nie widzi w dzikach na ulicach problemów. Coraz częściej robią sobie z nimi zdjęcia, a nawet dokarmiają. - Gadanie o przyjazności tych zwierząt to głupota. Jestem bezradnym obywatelem, który na wieczornym spacerze z psem czuje serce w żołądku, jak coś szeleści w krzakach. Pamiętajmy wszyscy treść wiersza, który wszyscy dobrze znamy " Dzik jest dziki. Dzik jest zły. Dzik ma bardzo ostre kły..."

To nie jedyny przypadek w ostatnim czasie, kiedy dziki zaatakowały psa w Olsztynie. Poniżej kolejny przykład.

Prezydent Olsztyna odpowiada na pismo naszego czytelnika

Pan Michał postanowił poszukać rozwiązania problemu w Urzędzie Miasta w Olsztynie. - Dzwoniłem do ratusza, gdzie odsyłali mnie dalej, aż trafiłem do Regionalnego Centrum Bezpieczeństwa, gdzie nikt nie mógł odpowiedzieć na moje pytania. Pisałem do nich też maila gdzie po tygodniu dostałem odpowiedz.

Pan Michał nadesłał nam odpowiedź ze strony prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza.

"Problem ten spotęgował się w momencie wystąpienia na terenach naszego kraju choroby pod nazwą "Afrykański Pomór Świń" (ASF), a w ślad za tym, wydania przez Ministra Środowiska zakazu jakiegokolwiek odławiania i wywożenia dzików w odległe rejony, z których dziki nie wracałyby już do Olsztyna. Na dodatek, Miasto Olsztyn nie jest objęte obwodem łowieckim, stąd w naszym lesie nie może być prowadzona gospodarka łowiecka i tym samym polowania, a tym samym ograniczenie populacji dzików"

Minister środowiska nieugięty ws. dzików

Prezydent Olsztyna tłumaczy również, że trzykrotnie wystąpił do Ministra Środowiska z prośbą o umożliwienie odławiania i wywożenia dzików do wyznaczonego obwodu łowieckiego lub ośrodka hodowli zwierzyny, ale za każdym razem odpowiedź była negatywna. Piotr Grzymowicz uspokaja, że zdecydował o konieczności odławiania i usypiania dzików w Olsztynie. W tym roku ma być to 100 zwierząt.

Poniżej zdjęcie z pełną treścią listu.

List Piotra Grzymowicz

i

Autor: MH List Piotra Grzymowicza ws. dzików w Olsztynie.
Sonda
Czy widziałeś kiedyś dzika w Olsztynie?
Dziki na starówce w Olsztynie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki