Skrzydłowy Zaksy wyrasta na podstawową postać tego zespołu. Od początku obecnego sezonu ma pewne miejsce w szóstce, ale moc pokazywał już wielokrotnie w poprzednich latach. Najpierw gdy dawał kapitalne zmiany, a potem kiedy płynnie wprowadził się do podstawowego składu, również w Lidze Mistrzów. Także w starciu z wiceliderem nie było od niego lepszego na parkiecie. W każdym kolejnym spotkaniu w tym sezonie Semeniuk zaliczał coraz większą liczbę punktów, a przecież Zaksa grała z coraz trudniejszymi przeciwnikami. Łącznie w czterech meczach Semeniuk zdobył 60 „oczek” (w tym 7 asów serwisowych).
– Zagrały dzisiaj najlepsze w tym momencie drużyny w lidze, patrząc na formę, jaką prezentują – skomentował Semeniuk po pokonaniu jastrzębian. – Pewnie przyjdzie na nas jeszcze gorszy okres. Ciężko jest utrzymywać taki poziom przez cały sezon, ale będziemy się starać, by dawać z siebie maksimum. Jeśli przytrafiłaby się nam porażka, to chciałbym, żeby to przeciwna drużyna wyrwała nam wygraną, a nie by było tak, że to my oddaliśmy mecz.
Michał Kubiak wyjawił, co byłoby dla niego WIELKĄ TRAGEDIĄ [WIDEO]
Semeniuk słynie z kamiennego oblicza i pokerowej twarzy w czasie gry. Prawie wcale nie zdradza uczuć, nie uśmiecha się, nie krzyczy, praktycznie nie emocjonuje się kolejnymi akcjami. Robi swoje z morderczą precyzją. Skąd takie nastawienie?
– Cieszę się, kiedy jestem na boisku, daję z siebie maksimum. Czasem trzeba zachować trochę powagi, żeby zmagazynować więcej siły. Bo jak się biega i krzyczy, to potem brakuje mocy – wyjaśnia. – Może to czasami wygląda tak, że się w ogóle nie uśmiecham na boisku, ale to oznacza jedynie, że zachowuję siły na dalszą część meczu – przekonuje Semeniuk.
Andrea Anastasi o zakażeniu w Vervie Warszawa: Może lepiej, że koronawirus przyszedł teraz [WYWIAD]
Na razie nie widać rywala, który mógłby w najbliższym czasie, przy tak grającej Zaksie i takiej formie Semeniuka, zagrozić tej drużynie. Jeśli podopieczni Nikoli Grbicia mogliby z kimś przegrać, to chyba tylko sami ze sobą, o ile akurat danego dnia wpadną w dołek. Atakujący kędzierzynian Łukasz Kaczmarek zauważył po wygranej z Jastrzębiem: – Nie graliśmy na takim poziomie jak w Bełchatowie, ale to wystarczyło, żeby trzy punkty zostały w Kędzierzynie.