Teraz rodzina Anny Kołcz z Poznania walczy o odszkodowanie - 1,8 mln złotych oraz rentę dla bliźniąt Szymona i Faustyny.

36-latka zaczęła chorować na tarczycę, dokuczała jej również celiakia. Konwencjonalna medycyna nie pomagała, więc poznanianka zdecydowała się na terapię wlewami DMSO.

Według amatorów medycyny niekonwencjonalnej DMSO ma cudowne właściwości: antynowotworowe, dotleniające komórki i zmniejszające zmęczenie. Toksykolodzy jednak tłumaczą, że jest to substancja, która jest stosowana jako… rozpuszczalnik do analiz w laboratoriach.

Podczas ósmej wizyty pielęgniarka popełniła błąd i podała pani Annie nadtlenek wodoru o toksycznym stężeniu procentowym.

Po 20 minutach rozpoczął się dramat. Anna straciła przytomność i wezwano karetkę pogotowia. Pacjentka już nigdy nie odzyskała przytomności. Zmarła dzień później w szpitalu.

- Żona w internecie znalazła klinikę, która miała jej pomóc - mówi pan Maciej, mąż Anny.

- To, co przeszliśmy to koszmar. Szymon i Faustyna nie mają mamy, a ja muszę im tłumaczyć, dlaczego ich mamusia nie żyje - mówi na koniec pan Maciej.