Przemoc, wyzwiska i głowa W PISUARZE! HORROR w szkole w Dusznikach!

i

Autor: pixabay.com - zdjęcie poglądowe Przemoc, wyzwiska i głowa W PISUARZE! HORROR w szkole w Dusznikach!

Przemoc, wyzwiska i głowa w pisuarze! HORROR w szkole podstawowej w Dusznikach!

2019-12-20 11:12

Przerażające doniesienia ze szkoły podstawowej w Dusznikach (pow. szamotulski). Przemoc w szkole jest na porządku dziennym, a dyrekcja ma bagatelizować sprawę i przymykać oko na postępowanie niesfornych uczniów! Najbardziej poszkodowany 10-letni Szymon przeżywa traumę o czym opowiedział w telewizyjnym programie.

Do wstrząsających faktów dotarli dziennikarze programu "Uwaga" w telewizji TVN. W szkole podstawowej w Dusznikach dzieją się straszne rzeczy. a nauczyciele nie zwracają na to uwagi!

Bulwersujące są opowieści 10-letniego Szymona, który wielokrotnie spotkał się z agresją ze strony swoich rówieśników. - Raz miałem głowę w pisuarze. Koledzy podcinali mi nogi, zaciągali mnie do toalety, potem z całej siły bili w policzki, kopali w nogi i brzuch. Nie wiem, za co, bo ja im nic nie robiłem. Zrobili ze mnie kogoś do bicia - opowiada chłopiec.

Przyznał on w rozmowie z dziennikarzami, że jego problemy zaczęły się już w drugiej klasie od tego, że inni wyśmiewali jego talent wokalny. – Gdy Szymon zaśpiewał głosem innym niż wszystkie dzieci, głosem operowym, dzieci zaczęły się z niego śmiać. Nauczycielka powiedziała im, żeby tego nie robiły, bo może zobaczą Szymona za jakiś czas w telewizji. Następnego dnia, jedna dziewczynka podeszła do Szymona i powiedziała: „Ty będziesz śpiewał? Ty jesteś śmieciem. Jesteś nikim” – opowiada Beata Urbaniak, matka Szymona.

Zachowanie uczniów w tej szkole zakrawa o pomstę do nieba. 10-latek bardzo odczuł całą sytuację, a rodzice postanowili go przenieść do innej placówki. Po jakimś czasie musiał jednak wrócić do miejsca, w którym przeżył traumę. Powód? Matka 10-latka miała problemy zdrowotne i musieli onu wrócić do szkoły w Dusznikach.

Uczniowie nie zapomnieli o 10-latku i konflikt tylko narastał. Szymon dwukrotnie wrócił pobity. – Jeden z kolegów podbiegł i podciął mi nogi. Przewróciłem się i uderzyłem głową o ścianę. Bardzo bolało. Dwie osoby musiały mnie podnosić - przyznaje chłopiec.

W związku z zaistniałą sytuacją 10-latek ma indywidualny tok nauczania. Taką decyzję podjęli specjaliści. Z kolei psychologowie zalecili, aby miał kontakt z klasą. - Tak jest lepiej. Nie ma dzieci, które by mi dokuczały. Czuję się zdecydowanie bezpieczniej. Ale brakuje mi rówieśników. Chciałbym, żeby wszystkie problemy się skończyły. Chciałbym wrócić do bezpiecznej szkoły -mówi Szymon

Dyrekcja nie widzi problemu!

Matka Szymona opowiedziała w programie, że świadkiem jednego z ostatnich zajść była katechetka. Do szkoły przyjechało pogotowie, bo Szymon miał obrzęk potylicy, wymiotował i uskarżał się na silny ból głowy. - Panie twierdziły, że Szymon na nic się nie uskarżał - mówi wzburzona pani Beata.

Dyrekcja szkoły nie widzi problemu i podkreśla, że w szkole jest bezpiecznie. Pedagodzy za sprzeczki i bójki uważają jedynie za pojedyncze za incydenty. - Pani używa bardzo mocnego słowa… agresja. Dlaczego pani uważa, że to jest agresja? Jako agresję rozumiem bicie się, znęcanie się - powiedział w rozmowie z "Uwagą" Izabela Cieślewicz, dyrektor szkoły w Dusznikach.

Gang w szkole?!

Okazuje się, że w szkole istnieje grupa osób, która dokucza nie tylko Szymonowi, ale także innym uczniom. - Dzieci wyzywają mojego syna. Mówią o nim spalony ryj, podpalacz, grubas – opowiada Blanka Maćkowiak. - Ile można chodzić do pani dyrektor, żeby rozmawiała z tymi dziećmi. To się dzieje dzień w dzień. Rodzice tych dzieci nie widzą problemu - dodaje Maćkowiak. Dzieci przede wszystkim wyśmiewają się z różnych cech charakteru, osobowości czy wyglądu.

W materiale "Uwagi" znalazły się także wypowiedzi rodziców dzieci, które są agresorami. – Ale to nie jest tak, że tylko moje dziecko jest najgorsze. Agresja u niego bierze się stąd, że jest chory. Bo ma zaburzenia zachowania. Jest nadpobudliwy i nie potrafi sobie poradzić z emocjami, bo w domu takiego problemu nie mam - przyznaje jedna z matek.

Inna matka podkreśla, że nie dostała ze szkoły żadnych skarg w tej sprawie. - Uważam, że to jest pomyłka - ucina temat.

Wiemy, że sprawą przemocy w szkole zajmuje się kuratorium oświaty i sąd rodzinny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki