"Super Express: - Jak pan przeżywa ten sezon z pandemią?
Dariusz Żuraw (trener Lecha Poznań): - Szczerze mówiąc, teraz już wszystko trochę znormalniało, choć wciąż pracujemy jako grupa ludzi, którym narzucono pewne nowe standardy i pewną formę izolacji. Trzeba też jednak starać się żyć normalnie.
- To najtrudniejszy czy najdziwniejszy sezon w pana życiu?
- Na pewno zupełnie inny i bardzo długi. Czy najdziwniejszy? Myślę, że tak, w końcu mieliśmy w sumie trzy okresy przygotowawcze. Do tego długa przerwa nie spowodowana końcem rundy. To trudny sezon, ale też tym bardziej cieszę się, że wróciliśmy do gry i możemy go dokończyć.
- Czy Lech zyskał na mocy po tej pandemicznej przerwie?
- Nie sądzę, było więcej czasu, ale pytanie na co? Na ćwiczenia w domu i przed kamerami? Szczególnie na początku pandemii to był bardzo trudny czas dla zawodników i trenerów tak samo. Treningi online, później indywidualne, później jeszcze w małych grupach, wciąż jeszcze wracamy do normalności. Nie robiłem jeszcze tak dogłębnej analizy, żeby ocenić ten postęp, zrobimy to dopiero po sezonie, ale już po obozie w Turcji zaczęło to wyglądać optymistycznie.
Snajper Ekstraklasy PIŁ BEZ PRZERWY jako 15-latek?! Pokusił się o wyznanie!
- Czy mecz z Legią będzie weryfikacją tego optymizmu?
- Myślę, że każdy mecz w tej ósemce jest taką weryfikacją. Graliśmy na boisku mistrzów Polski, był trudny mecz z Pogonią i starcie ze Śląskiem, który praktycznie całą rundę zasadniczą był przed nami. W tych spotkaniach każdy może wygrać. Legia jest tą drużyną, która zgromadziła najwięcej punktów i trzeba powiedzieć, że zdobyła je dobrą grą. Nie ma na dziś w lidze drużyny, która byłaby na tyle równa i mocna jak Legia.
- Jak pan zatem odbiera ogromną presję przed tym meczem?
- To dla mnie oczywiste, że to nie jest mecz taki jak wszystkie inne, ale też punkty zdobyte z Legią liczą się tak samo jak te z innych spotkań. Legia ma cztery mecze na zdobycie punktu i wcale nie musi tego zrobić w Poznaniu, żeby zostać mistrzem Polski. Ten mecz jest ważniejszy dla nas, to bezpośrednie starcie o punkty, które są nam bardzo potrzebne, skupiamy się więc na naszym zespole.
- W zespole bez nowego króla strzelców. Jak wygrać bez Gytkjaera?
- Takie jest życie trenera i zespołu, że czasem ktoś wypada ze składu. W takich momentach też trzeba sobie radzić i powiem tyle, że my sobie z tym poradzimy.
Jan Tomaszewski MIAŻDŻY Krzysztofa Mączyńskiego. Kapitan Śląska powinien STRACIĆ OPASKĘ?! | Super Sport
- Czy Timur Żamaletdinow jest w dobrej formie?
- Na pewno robi postępy na dzień dzisiejszy Timur wygrał rywalizację z Pawłem Tomczykiem i po tej przerwie to on usadowił się na miejscu numer dwa wśród napastników.
- Buduje pan w tym sezonie zespół całkiem od nowa. Jaki jest obecny etap tej budowy?
- Jesteśmy w pierwszej trójce, więc wydaje się, że robimy drobne kroki do przodu. Tak wysoko nie byliśmy od pierwszej kolejki, a bardzo chciałbym wskoczyć jeszcze wyżej. Pracujemy w Polsce w warunkach, w których ciężko jest zbudować zespół grający przez kilka lat w tym samym składzie. Czasami jest tak, jak z Christianem Gytkjaerem, którego bardzo chcielibyśmy zatrzymać, a pewnie nie będziemy w stanie. Są też momenty, gdy nasi wychowankowie są gotowi na nowe wyzwania i zagraniczny wyjazd. Sytuacja budżetowa klubu też wymaga, aby od czasu do czasu, któregoś z tych piłkarzy sprzedać. Proces budowy zespołu trwa więc właściwie nieustająco. Powinno się też wymieniać te słabsze ogniwa, żebyśmy szli do przodu jako mocniejszy zespół.
- Czy to kluczowy tydzień dla Lecha?
- Tak, nie da się ukryć, że to dla nas bardzo ważny tydzień. Gramy mecz z Legią i półfinał Pucharu Polski z Lechią, a mamy świadomość, że na drodze do finału został już tylko jeden mecz. Wszystkie te trzy kluczowe mecze gramy jednak u siebie, więc będziemy starali się wyciągnąć maksa.
- Pan wymarzony scenariusz spotkania z Legią?
- Wymarzony wynik, to może być już nawet 1:0. W tym sezonie graliśmy z Legią już dwa razy. Były momenty, że prowadziliśmy, mieliśmy lepsze statystyki, a jednak przegrywaliśmy, więc teraz chcę w końcu zwyciężyć. Nie ważne ile, nie ważne jak, to ma być zwycięstwo za wszelką cenę, ale chcemy wygrać ten mecz.
Kostyra KRYTYKUJE Bońka. "Ludzie mogli się poczuć urażeni" | Super Sport