Jak relacjonują znajomi Pauliny, ze stawu do miejsca jej zamieszkania jest około 300 metrów - nastolatka doskonale znała te tereny. Staw jest ogrodzony, jednak jak słyszymy - "jest takie miejsce, gdzie można przejść pod spodem i wejść nad ten staw".

Paulina długo nie wracała do domu, co zaniepokoiło rodzinę 17-latki, zgłosili jej zaginięcie. Nastolatki szukało 10 policjantów oraz przewodnik z psem tropiącym.

Niestety, poszukiwania zakończyły się tragicznie. Ciało dziewczyny wyciągnięto ze stawu. Po wydobyciu ciała podjęto jeszcze próbę reanimacji, nie przyniosła ona jednak efektu.

Kilkanaście godzin po wyciągnięciu ciała z wody nad stawem pracowali funkcjonariusze, którzy zabezpieczali puszki po alkoholu i próbowali odtworzyć ostatnią ziemską drogę Pauliny.

Mieszkańcy Dąbrówek są wstrząśnięci i zachodzą w głowę, co mogło się wydarzyć. Niektórzy mówią, że w nocy słyszeli jakieś huki, że mógł to być lądujący helikopter.

Jak doszło do śmierci 17-latki? Odpowiedzi na to pytanie szuka teraz policja i prokuratura.