Chłopiec wyszedł ze szkoły i poszedł do mieszkania kolegi przy ul. Joachima Lelewela, które to jest zaledwie parę przecznic od domu nieżyjącego chłopca. To tam rozegrał się największy dramat w życiu matki.

Niedawno zapadł pierwszy skazujący wyrok w tej sprawie, ale kobieta chce wyższej kary dla właściciela psów. -Codziennie chodzę na grób Kamilka i obiecałam mu, że człowiek, który jest odpowiedzialny za jego śmierć odpowie za nią- mówi rozgoryczona.

12-letni Kamil odwiedził swojego kolegę, Szymka. W mieszkaniu nie było dorosłych. Były za to dwa psy, rasy która uważana jest za agresywną, pitbulle: Jocker i Katalaja. Niestety, życie napisało straszny scenariusz. Jeden z psów rzucił się na chłopca. Kamil trafił do szpitala, jednak przegrał walkę o życie

sąd nie miał wątpliwości i uznał Mariusza S. (właściciela psów) za winnego śmierci Kamila. Mężczyzna został skazany na 3 lata więzienia, zobligowany do zapłacenia nawiązki w wysokości 50 tys. zł na rzecz matki zmarłego Kamila, a także 3 tys. zł na rzecz pasierba Szymona. Wyrok jest nieprawomocny. 

Mama Kamila od razu zapowiadała, że będzie apelować od tego wyroku i wnosić o najwyższy możliwy wymiar kary.

Przed Sądem Mariusz S. nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów.