-Przez moje kalectwo mama musiała mnie zostawić na pewną śmierć, bo bocian jeszcze nie latam, więc nie mogła go uratować! Na szczęście znaleźli mnie jacyś ludzie i zanieśli do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu (woj. podkarpackie), gdzie zrobiono mi operację złamanej nogi. Żeby dobrze mi się zrosła trzeba było wykonać druciane stabilizatory! Może nie wyglądają najlepiej, ale powodują, że mogę znów stanąć na mojej chorej nodze! Już nie mogę się doczekać aż sam zapoluję na żaby! Weterynarze, choć są cudowni, obiecali mi, że jak tylko mnie wyleczą odzyskam wolność!- mówił malutki bociek Emlo.
Przed boćkiem długa i trudna rehabilitacja, ale skoro weterynarze z przemyskiego Ośrodka rehabilitacji Zwierząt Chronionych -Radosław Fedaczyński wyszeptał do ptaka taką obietnicę na pewno bocian jeszcze wzbije się w powietrze i będzie wolny
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: