Emma wyruszyła ze swojego rodzinnego miasta Castiglione della Stiviere nad jeziorem Garda na Jasną Górę do Częstochowy. Po długiej i męczącej podróży 21 sierpnia wreszcie dotarła do celu. Jej pielgrzymka to efekt ślubowania, które złożyła 28 lat temu, gdy miała przejść skomplikowaną operację. Ciężko zachorowała, i lekarze powiedzieli, że nie ma żadnej nadziei, jedynie zawierzenie Matce Bożej. Po 2 latach ciężkiej choroby okazało się, że Emma jest zdrowa.
- Od 25 lat jestem w drodze, od dnia, w którym zostałam w cudowny sposób uzdrowiona. Postanowiłam sobie, że będę każdego roku przez 3 miesiące pielgrzymować do rożnych sanktuariów świata. Dziś mam 95 lat, a od 70-tego roku życia jestem w drodze, przez 3 miesiące każdego roku - powiedziała 95-letnia kobieta.
Tuż po przybyciu na Jasną Górę Emma modliła się na różańcu w czasie nabożeństwa w Kaplicy Matki Bożej, cały czas klęcząc. Nastepnie, jak podaje jasnogórskie biuro prasowe, z włoską pątniczką spotkał się o. Marian Waligóra, przeor Jasnej Góry, wręczając jej pamiątki z sanktuarium jasnogórskiego. Obecni byli także: o. Waldemar Pastusiak, kustosz Jasnej Góry i o. Michał Legan, który, pełniąc funkcję tłumacza, zaopiekował się także wyjątkową pątniczką. Sympatyczne spotkanie włoska pątniczka miała także z s. Teresą Wach, urszulanką z Jasnogórskiego Centrum Informacji, która oprowadzała ją po Jasnej Górze podczas poprzedniej wizyty. S. Teresa przedstawiła panią Emmę grupie włoskich pielgrzymów, goszczących właśnie na Jasnej Górze – pielgrzymi powitali ją bardzo entuzjastycznie.Po odpoczynku Emma Morosini wzięła udział w wieczornej modlitwie Apelu Jasnogórskiego. Jakie są pierwsze wrażenia włoskiej pątniczki na polskiej ziemi?
- Odkąd pojawiłam się na Jasnej Górze, zakochałam się w tym sanktuarium, pokochałam je bardzo, i postanowiłam tutaj wracać, bo jest to miejsce, do którego chce przynieść ostatnie chwile mojego życia. To życie już się kończy, mam 95 i pół roku, i pomyślałam sobie, że tu, do sanktuarium przyniosę ostatni kwiat mojego życia. Szczególnie modlę się o pokój na świecie, za kapłanów i za młodzież – sądzę, że to są najważniejsze intencje, i jedynie Matce Bożej możemy w tych sprawach zaufać, tylko Jej powierzyć te problemy - twierdzi Emma.
Kobieta chciałaby też przekazać kilka słów do wiernych.
- Po pierwsze módlcie się, módlcie się. Po drugie, chciałabym, żebyście mieli zaufanie, wiarę, że Matka Boża nas kocha, i brzydkich i pięknych, i mądrych i głupich. I dlatego ufajcie, bądźcie pewni, że Matka Boża nas kocha bardzo - kończy 95-latka.
Warto dodać, że Włoszka odwiedziła już m.in. Santiago, Jerozolimę, Lourdes, Fatimę, Aparecida w Brazylii i argentyńskie sanktuarium maryjne Lujan. Była już także na Jasnej Górze – dokładnie 10 lat temu, i wcześniej, w 2002 roku.