Wymiotowanie, głównie po spożyciu napojów wysokoprocentowych, szczególnie wieczorami, to prawdziwa zmora komunikacji miejskiej.

Jeśli myślicie, że wyciskanie pryszczy, to tylko w domowym zaciszu i w swojej łazience, to jesteście w błędzie. To jedno z najbardziej obrzydliwych zachowań w komunikacji miejskiej. W dodatku bardzo nie higieniczne, szczególnie, jak pryszcz okaże się tym strzelającym na odległość.

Ciągłe charkanie i smarkanie w komunikacji miejskiej potrafi przyprawić o mdłości najbardziej cierpliwych. Jak jesteś chory i nie musisz jechać do lekarza, zostań w domu.

Tak samo ma się sytuacja, gdy męczy cię uporczywy kaszel. Zasłanianie ust ręką, którą potem chwytasz rurkę, gdy wstajesz, tylko rozprzestrzenia zarazki.

Dłubanie w nosie i zjadanie baboli. Niestety, w komunikacji miejskiej to już prawdziwy standard. Gorzej, jak wygrzebany babol z nosa ląduje pod siedzeniem, na poręczy lub w buzi grzebiącego w nosie.

Ściąganie butów i skarpetek to plaga, szczególnie latem. Niektórzy jeszcze czyszczą przestrzenie między palcami. Fuuu!

Obgryzanie skórek paznokci. Boli od samego patrzenia, nie mówią już o zarazkach.

Spożywanie alkoholu w komunikacji miejskiej. Umówmy się, autobus czy tramwaj to nie tawerna. Naprawdę można to robić w zaciszu domu lub w pubie.

Obgryzanie paznokci i plucie nimi po autobusie i tramwaju. No prawdziwe fuuuu! Nie róbcie tego więcej.

Nie uwierzycie, ale w komunikacji miejskiej, można natkną się na osoby, które czyszczą sobie uszy...

Obcinanie paznokciu. Nie wpadlibyśmy na to, a jednak są ludzie, którzy to robią.

No nie uwierzycie, ale są ludzie, którzy golą się w komunikacji miejskiej. Dla nas to przesada. Co Wy o tym sądzicie?

Malowanie paznokci, to też nie rzadkość, nawet w godzinach szczytu. Jeśli masz pecha i jesteś tym pasażerem, który stoi blisko, to wdychasz opary lakieru do paznokci.

Rozdrapywanie i zdrapywanie strupków. Obrzydlistwo.

Słuchanie głośnej muzyki z głośnika, może obrzydliwe nie jest, ale na pewno bardzo uciążliwe dla współpasażerów.