Sprawa księdza Marka M. budzi spore kontrowersje. Duchowny owinął sobie wokół palca 15-latkę i wykorzystywał zażyłość, jaka między nimi powstała, by wykorzystywać ją seksualnie. Sprawa zaczęła się w 2010 roku. Marek M. był duszpasterzem w Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła w Zabrzu. Duchowny był spowiednikiem 15-latki. Zwierzyła się, że w przeszłości molestował ją dziadek. Ksiądz zaczął "otaczać opieką" małoletnią. Kupował jej prezenty, zabierał na weekendowe wypady. W końcu zaczęli uprawiać seks. Ta relacja trwała aż 6 lat. Dopiero w 2019 roku dorosła już kobieta zgłosiła się do pełnomocnika biskupa gliwickiego do spraw dzieci i młodzieży. Wyznała, że była w zażyłej relacji z Markiem M. Sprawą zajęła się prokuratura. Marek M. został zatrzymany. Przyznał się do kontaktów seksualnych z pokrzywdzoną, ale twierdził, że wcale nie nadużył jej zaufania. Śledczy po kilku miesiącach podjęli zaskakującą decyzję. Postanowili umorzyć śledztwo! - Jego wyjaśnienia w tym obszarze prowadzą do wniosku, iż szczerze i autentycznie zakochał się w pokrzywdzonej, która byłą pierwsza kobietą w jego życiu, z którą współżył - cytowała Gazeta Wyborcza wyjaśnienia prokuratury dodając, że uznała ona, iż relacja między klerykiem i jego podopieczną była "obrazem normalnego związku".
"GW" dotarła do kolejnych informacji w tej sprawie. Okazuje się, że prokuratura wznowi postępowanie w sprawie Marka M. Sąd postanowił uchylić umorzenie po tym, jak pokrzywdzona zaskarżyła decyzję śledczych. W ocenie sędziów Marek M. perfidnie wykorzystał zażyłość, jaka łączyła go z 15-latką i przez lata zaspokajał swoje potrzeby seksualne. Marek M. usłyszał zarzut doprowadzenia do obcowania płciowego z małoletnią. Prokurator skierował już w tej sprawie do sądu akt oskarżenia.