Górski nie pierwszy raz wziął się za bicie rekordu Guinnessa w kulinarnej dyscyplinie. W sobotę w Radomiu ugotował 2-tonową zupę paprykową. Wcześniej przez 6 godzin piekł ponadtonową babę ziemniaczaną.
A to teatr!
W 2000 r. o dwa litry pobił Amerykanów w gotowaniu zupy pomidorowej. Narobił jej 3,5 tys. litrów! I nic dziwnego. Założył już kiedyś fanklub pomidorowej.
- Lubię gotować, w domu to ja pichcę - śmieje się mężczyzna, który z wykształcenia jest... budowniczym okrętów.
Niedawno założył Teatr Kulinarny. - Robię spektakle, w których instrumentami są urządzenia kuchenne - opowiada. - W trakcie przedstawienia słychać tarcie, krojenie itd. Na koniec publiczność kosztuje smakołyku, który stworzyłem z pomocnikami.
Górski tak wczoraj tarł ziemniaki, że jego palec wylądował w bandażach. Ale wcale go to nie zraziło. Do 5 kg ugotowanych kartofli i 5 kg startych dodał 8 jajek i mąkę. Potem, pochylając się nad garnkiem, długo ugniatał ciasto.
Nie wypłynęła
Chwilę później z pomocnikiem ostrożnie przeniósł je do kotła o pojemności prawie 4 tys. litrów. Ten "garnuszek" został wykonany na specjalne zamówienie Górskiego. Zresztą kulinarny zapaleniec ma już w swoim zbiorze patelnię o prawie 2-metrowej średnicy. - Została wykonana w zakładach zbrojeniowych, bo nikt inny nie chciał jej zrobić - śmieje się Górski.
Pyza gotowała się wczoraj i gotowała. I nie wypłynęła. No cóż. Tym razem się nie udało. - Ale już przymierzam się do upieczenia półtonowego sernika - zapewnia nas pan Krzysztof. - Muszę tylko zachęcić do tego sponsorów.