Kinga Rusin: Seks jest najważniejszy

2010-12-08 3:00

Książka "Co z tym życiem?" nie byłaby książką o życiu właśnie, gdyby autorki bestsellera wydawnictwa Muza S.A. nie sięgnęły po temat seksu. Kinga Rusin w szczerej rozmowie z psychoterapeutką Małgorzatą Ohme mówi o fizyczności w relacji mąż - żona.

Gwiazda TVN przywołuje przy tym wspomnienia sprzed lat i mówi o własnych doświadczeniach. Czy w małżeństwie seks rzeczywiście jest najważniejszy? Odpowiedź w "Co z tym życiem?" duetu Rusin i Ohme.

Fragment książki:

KINGA: Jeszcze jako młoda żona dostałam lekcję życia od jednej z moich amerykańskich przyjaciółek. Ona, kobieta z długim małżeńskim stażem, i ja zaraz po ślubie. Słuchałam tego, co mówiła, z wielkim zainteresowaniem, chociaż nie do końca rozumiałam, o co jej chodzi. Teraz wracam często myślami do tamtej rozmowy i chyba już wiem, co chciała mi przekazać. Wiele lat po tym spotkaniu mogę w końcu powiedzieć, że się z nią zgadzam. Powiedziała mi mianowicie, że w małżeństwie dobry seks jest ważniejszy niż jedność myśli i celów. Żeby być ze sobą długo i nie mieć siebie dosyć, trzeba mieć jakiś punkt odniesienia. I to powinien być właśnie seks - przekonywała mnie. Uważała, że jeżeli w chwilach kryzysu możesz sobie przypomnieć wspólne intymne momenty, w których było wam razem dobrze, to łatwiej przezwyciężyć wszelkie trudności.

Patrz też: Galeria YCD - jak zmieniała się Kinga Rusin

MAŁGOSIA: Nie wiem, czy seks jest ważniejszy niż jedność myśli i celów, ale kto powiedział, że trzeba tak samo myśleć i mieć te same cele. A w seksie trzeba się zjednoczyć.

KINGA: Akt seksualny jest dla człowieka naturalny, ale wymaga też dużej odwagi. Kiedy, jak nie właśnie w tych intymnych momentach, najlepiej widać, kto jaki jest. Nie tylko zdejmujemy wtedy ubranie, ale spadają też z nas maska i pancerz, które potrafimy zakładać na co dzień. Odważni okazują się często nieśmiali, a w niepozornych wstępuje demon...

MAŁGOSIA: W relacji seksualnej trzeba się bardzo otworzyć, niemal obnażyć. I w przenośni, i dosłownie jesteśmy nadzy, a więc pozornie bezbronni. Łatwiej nas zranić, dotknąć. Wiele osób, które mają problem z akceptacją siebie i nadmierną kontrolą, czyli ci, którzy nieustannie monitorują, co się dzieje wokół, jak postrzega ich otoczenie, jak się zmieniają emocje wokół, w momencie aktu seksualnego kompletnie się gubi. Bo jak kontrolować każdy fragment swojego ciała, pozycję, światło, oddech, siebie, partnera... Można zwariować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki