Po chwili od zatrzymania do kontroli kierowca wpadł w furię. Wcisnął gaz do dechy i ruszył prosto na funkcjonariuszy. Dwóch policjantów zostało poważnie rannych.

Poszkodowani zdołali przez radio wezwać posiłki. Za uciekinierem ruszyły wszystkie okoliczne patrole.

Przez kilka kilometrów furiat pruł swoim autem po warszawskich ulicach.

Pościg zakończył się u zbiegu al. Jana Pawła II i ul. Grzybowskiej.

Policjanci wyciągnęli z auta kierowcę i pasażerkę. Skuci w kajdankach trafili do radiowozów.

Rozbita czerwona fura zalegała środku jezdni. Okazało się, że kierowca był kompletnie pijany. 

Furiat wydmuchał promil alkoholu. 

Policjanci zabezpieczyli miejsce zdarzenia. 

Na trasie swojej szaleńczej ucieczki kierowca zostawił obraz zniszczenia: rozbite auta, skoszone słupki i poprzewalane stoliki restauracyjne. To cud, że nikt nie zginął.

Pasażerka z czerwonego BMW została rzucona w kajdankach na tylne siedzenie nieoznakowanego radiowozu.

Nie wiadomo, czy też miała zatargi z prawem.

Teraz sprawę przejmie prokuratura. Nie wiadomo, jakie konsekwencje poniesie sprawca szokującego rajdu.