Tragedia samotnej matki. Musi się wynieść z mieszkania, bo gmina chce urządzić w nim klub dziecięcy. „Wójt wyrzuca nas z mieszkania!”
Malwina Bryńczak (36 l.) z Hołubli dopiero co otrząsnęła się po jednej potwornej tragedii, a już zawisła nad nią kolejna. W maju 2015 roku tragicznie zginął jej mąż Marcin († 26 l.). Całe szczęście, że miała się gdzie podziać, bo w 2007 roku jej małżonek wynajął mieszkanie z gminnych zasobów Urzędu Gminy w Paprotni. Małżeństwo odejmując sobie i dzieciom od ust wyremontowało od podstaw 58-metrowe mieszkanie znajdujące się na parterze gminnego budynku.
Córka Karina (13 l.) uczy się w podstawówce w Hołubli, a Wiktoria (18 l.) pomaga mamie w domu. W październiku Malwina otrzymała wypowiedzenie najmu lokalu. – Nogi się pode mną ugięły i od razu wylądowałam w szpitalu – opowiada naszemu reporterowi. – Lekarze stwierdzili stan przedzawałowy wywołany nagłym stresem. Cudem wtedy uniknęłam śmierci – kontynuuje wstrząśnięta kobieta.
Wójt chce urządzić w mieszkaniu klub dla dzieci
Wójt, wypowiadając umowę najmu, motywował to tym, że w zajmowanym przez kobietę mieszkaniu ma powstać klub dziecięcy. – Powiedział, że może mi coś wynająć w Paprotni, lokal mniejszy o 8 metrów od tego, który obecnie wynajmuję, ale teraz trwa w nim remont. A ten zakończy się dopiero na wiosnę. Co mam zrobić, kiedy do końca miesiąca muszę oddać mieszkanie? Nie mam gdzie się podziać z dziećmi, a na wynajem mieszkania w innym miejscu mnie nie stać. Pozostaje tylko jedno, iść pod most – mówi zrozpaczona. I dodaje, że w remont obecnego loku włożyła blisko 70 tys. zł.
Wójt Paprotni Leszek Trębicki twierdzi, że problemu nie widzi. – Muszę gdzieś zrobić klub dziecięcy, bo mam na to pieniądze. Najlepszym miejscem będzie mieszkanie, gdzie mieszka pani Marwina, bo to parter i dobra lokalizacja – tłumaczy. – W Paprotni remontujemy lokal, który może zająć pani Bryńczak, jest trochę mniejsze, ale po remoncie będzie się nadawał do zamieszkania. Nie wiem, kiedy zakończy się remont, najdalej na wiosnę – dodaje. – Co więc ze mną i moimi córkami? – pyta pani Malwina. Idzie zima, a one zostaną bez dachu nad głową.