Warszawa: W tej dziurze zniszczyłem samochód

2010-09-04 19:00

Tej dziury nie powinno tu być! - mówią chórem mieszkańcy bloku przy ul. Anieli Krzywoń na Jelonkach. ,Trzy tygodnie po wymianie nawierzchni jezdnia zapadła się pod samochodem pana Andrzeja Nowaka (25 l.). Kierowca musi teraz wymienić dwa koła.

W czwartek o godz. 17 pan Andrzej wsiadł do swojego auta zaparkowanego pod blokiem. Ruszył pewnie, nie spodziewając się najgorszego. Po kilku przejechanych metrach pod ciężarem auta zapadła się jezdnia. Samochód przejechał przez półtorametrową wyrwę. Pan Andrzej wysiadł i zszokowany oszacował straty. - Dwa koła i dwie felgi są na pewno do wymiany - mówi. Zadzwonił po policję i sam zabezpieczył dziurę swoim autem, żeby nie doszło do kolejnych zniszczeń. Potem ustawił sam prowizoryczne oznakowanie dziury. A dopiero w piątek o godz. 9 przyszła komisja, oceniła straty i postawiła barierki.

Do zdarzenia nie powinno dojść. O zagłębieniu w jezdni spowodowanym najprawdopodobniej przez podmycie terenu Spółdzielnia Mieszkaniowa Jelonki, zarządca terenu, wiedziała wcześniej. - Kilka godzin przed tym zdarzeniem przyszedł do nas w tej sprawie wykonawca. Jednak uznaliśmy, że zagłębienie jest na tyle niegroźne, że nie będziemy go zabezpieczać - dziwnie tłumaczył się panu Andrzejowi Adam Zawistowski, prezes spółdzielni. - Zapadnięcia się jezdni pod autem nie byliśmy w stanie przewidzieć, bo nie siedzimy pod asfaltem i nie wiemy, co tam się dzieje - dodaje. Urzędnicy biją się dziś w pierś i deklarują, że jeśli ekspertyzy udowodnią, że była to ich wina, wypłacą odszkodowanie. A pan Andrzej ma nadzieję nie tylko na zwrot kosztów naprawy. Liczy też, że w końcu uda się zapobiec polskiej prowizorce i dziura zostanie porządnie załatana.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki