Z jego auta zrobili miazgę. Pracodawca z Makowa Mazowieckiego nawet o tym nie wiedział!
Iveco rozbiło się o słup energetyczny w Makowie Mazowieckim, a jego właściciel nawet o tym nie wiedział. Okazało się, że pracownicy mężczyzny wzięli auto bez jego zgody, a później doprowadzili do wypadku. Choć do zdarzenia doszło w czwartek, 11 sierpnia, policja w Makowie Mazowieckim poinformowała o wszystkim dopiero w tym tygodniu. Jak wynika z jej wstępnych ustaleń, prowadzący pojazd 34-latek, którego pasażerem był 46-latek, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i uderzył prostu w słup energetyczny, jadąc ul. Ciechanowską w kierunku ul. Przasnyskiej. To nie wszystko. - Pracujący na miejscu policjanci ustalili, że pojazdem kierował 34-letni mężczyzna. Badanie stanu trzeźwości wykazało, że miał on ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Razem z nim jechał 46-letni kolega, który również był w stanie nietrzeźwości - informuje starsza aspirant Monika Winnik, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Makowie Mazowieckim.
Czytaj też: Wielki karambol na moście pod Sochaczewem! 58-latkę zabrał śmigłowiec [ZDJĘCIA]
Obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani w policyjnym areszcie. 34-latek usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości i zarzut krótkotrwałego użycia pojazdu. Za swoje zachowanie odpowie teraz przed sądem. Zgodnie z kodeksem karnym zabór pojazdu w celu krótkotrwałego użycia zagrożony jest karą pozbawienia wolności do 5 lat. Natomiast za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też: Jak co dzień pojechał do pracy, ale już tam nie dotarł. Tajemnicze zaginięcie 23-latka spod Sochaczewa!