Agnieszka Włodarczyk długo czekała, żeby zostać mamą. Dopiero, gdy na swojej drodze spotkała miłość swojego życia, Roberta Karasia, zdecydowała się założyć rodzinę. Od czterech miesięcy cieszy się z przyjścia na świat swojego pierwszego dziecka, synka Milana. Oszalała na jego punkcie i skupiła się wyłącznie na opiece nad nim. Nie chce iść w ślady swoich koleżanek celebrytek, które miesiąc po porodzie wracają do pracy. Agnieszka zawiesiła swoje obowiązki zawodowe i każdą chwilę spędza z maluszkiem. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzega minusów późnego macierzyństwa.
ZOBACZ: Agnieszka Włodarczyk boi się o swojego synka! "To już zakrawa o niezłą schize"
Aktorka urodziła Milana w wieku 40 lat. W dzisiejszych czasach to żadne zaskoczenie. Wszak na porodówkach co raz więcej jest mam w podobnym wieku i nikogo to już nie dziwi. Włodarczyk jednak postanowiła wybiec trochę w przyszłość i doszła do smutnych wniosków. Późne macierzyństwo ma jeden wielki minus, dzieci mam po 40-tce nie będą bardzo długo obecne w życiu swoich pociech.
"Macierzyństwo po 40…Ja widzę tylko jeden minus.Jeśli będzie mi dane dożyć 70 urodzin Milanek będzie miał dopiero 30 lat.Nie wiadomo czy doczekam wnuków?♀️", dzieli się swoimi przemyśleniami na Instagramie.
Włodarczyk nie zamierza jednak zamęczać się tym tematem. Woli myśleć pozytywnie, bo przecież życie jest nieprzewidywalne i Milan może zostać bardzo młodym ojcem, a wtedy Agnieszka będzie miała jeszcze dużo czasu, żeby nacieszyć się wnukami.
"Z drugiej strony równie dobrze mogę zostać babcią w wieku 60 lat.Życie jest tak pięknie nieprzewidywalne, że nie ma co gdybać:)Nie wiem ile z Was doświadcza tego macierzyństwa w wydaniu dojrzalszym, ale myślę, że mimo wszystko plusów jest więcej niż minusów", dodaje aktorka.