Irena KWIATKOWSKA NIE ŻYJE - wspomnienie - Super Express
Magnifying Glass Plus Powiększ zdjęcie
Irena Kwiatkowska nie żyje

Irena Kwiatkowska nie żyje

Pierwsze wspomnienie z ciocią? Rodzice kupili mi pianino i szukano nauczycielki. Ciocia znała pewną panią, poszła więc tam ze mną. Na święta podarowała mi nuty. W ogóle wujostwo zaglądali do nas tylko w święta. Co się wtedy w domu działo? Ciocia wpadała jak po ogień: - Ja tylko na chwilkę... - mówiła przy wejściu, z podaniem rosołu trzeba było się spieszyć. Trzeba było dobrze się zachowywać, bo ciocia zwracała uwagę, jak siedzimy, jak mówimy. Kiedy wyszła, my dzieci, wypuszczaliśmy powietrze i pod choinkę, i do zabawek. Tak naprawdę zbliżyłyśmy się, gdy byłam już dorosła.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Ciocia od dziecka chciała być aktorką, ale kiedy poszła na egzamin, taka biedniutka, drobniutka, bez warunków amantki, nie było łatwo. Pomógł jej talent i szczęście. Jedyną osobą, która uważała, że Irena powinna się dostać do Instytutu Sztuk Teatralnych, był prof. Aleksander Zelwerowicz, a jego głos był decydujący.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Była czwartym dzieckiem, mój tato piątym, ostatnim. W rodzinie pracował tylko ich ojciec, był drukarzem i wielkim bibliofilem. Babcia nieraz mówiła: "Nie mam na buty dla dzieci, a ty znowu książkę przynosisz".
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Była skromna, nie lubiła bankietów, wywiadów. Namawiałam ją, by zechciała udzielić wywiadu tu, tam, bo przecież tyle miała przemyśleń, mądrości, wspomnień do przekazania. - E, tam. Pracą mówię! - uważała. Ostanie dwa lata spędziła w podwarszawskim Skolimowie. Czuła się tam dobrze, lubiła spacery. Na kilka tygodni przed śmiercią zachorowała, trafiła do szpitala. Chciała, żeby dać już jej spokój, ale jak postawić granicę, tak trudno przecież przestać ratować... Zanim usnęła, pięknie się ze mną pożegnała... półszeptem... pa, pa...
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Dopiero w 90. urodziny postanowiłyśmy, że zaopiekuję się ciocią. Do tego czasu czuła się tak silna i samodzielna, że nie chciała słyszeć o żadnej formie pomocy. Ufała mi, mówiła: "Krysiu, ty wiesz najlepiej". Zdecydowaliśmy, że zamieszka obok nas na Kabatach, ale miała prośbę: by mieszkanie było na pierwszym piętrze, by kuchnia była widna i niedaleko kościół. Udało się z boską pomocą. Jeszcze trochę pracowała, grywała w "Zielonej Gęsi", to dawało jej siłę do życia, poczucie, że jest potrzebna i niezależna finansowo. W filmie "Czterdziestolatek" naprawdę zagrała siebie. Kobietę pracującą. Szanowała pracę. Kiedy telefonowałam: - Ciociu, przyjdę później, muszę dłużej popracować, mówiła: "Pracuj, dziecko, pracuj. Praca najważniejsza".
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Magnifying Glass Plus Powiększ zdjęcie
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Ciocia nie gotowała, stołowali się z wujkiem w jadłodajni na Mokotowskiej, potem mieli cudowną gospodynię i opiekunkę, panią Zofię. Byli znakomitym małżeństwem, naprawdę można było z nich brać przykład. Oboje byli bardzo utalentowani, ale wujek Bolek, wspaniały spiker radiowy, skrył się w cieniu cioci, krążył wokół niej niczym satelita. Był jej partnerem, przyjacielem, doradcą, ale też kierowcą, organizatorem, sekretarzem, bo jak my wszyscy w rodzinie bardzo podziwiał jej aktorstwo. Zawsze zwracał się do niej bardzo ciepło - Ireneczek. Dzieci nie mieli, ale to był świadomy wybór. Ciocia bała się porodu, była drobniutka. Czasem myślę, że jako 8-letnia dziewczynka mogła być świadkiem narodzin mojego taty w domu, a był to ciężki poród... to mogło zostawić ślad. Poza tym, jako osoba odpowiedzialna, wiedziała, że nie zdoła być dobrą matką, nie rezygnując ze swej ukochanej sceny. Choć przyznam, że gdy już była starszą osobą, tej decyzji żałowała. Bardzo cieszyła się, gdy ja zostałam matką. Była wówczas w Londynie... i ta moja oszczędna ciocia wysłała mi wtedy tak kwiecisty telegram! A potem przywiozła Dorotce złoty medalik z Matką Boską i piękną kołderkę. Była moją matką chrzestną i w momentach wyjątkowych zawsze przy mnie była… jestem za to wdzięczna losowi.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Magnifying Glass Plus Powiększ zdjęcie
Irena Kwiatkowska nie żyje

Irena Kwiatkowska nie żyje

Jako studentka Akademii Muzycznej na krótki czas przeniosłam się do cioci, bo rodzice remontowali mieszkanie... Przeszłam wtedy krótki, ale solidny kurs kindersztuby - cenny podarunek. Ciocia i wujek prowadzili bardzo higieniczny tryb życia. Pilnowali, by o godz. 22 już być w łóżku, o 7 na nogach. Pilnowali diety, ciocia była wielką fanką kiełków, gdy jeszcze w Polsce nikt o nich nie słyszał. Była znana z oszczędności, ale myślę dlatego, że znała smak biedy. Np. dostałam instrukcję, ile wody mam używać do kąpieli.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Było jej ciężko, także ze względów finansowych. Brała więc udział we wszelkich konkursach recytatorskich i wygrywała je. Nagrodą było jakieś 10-20 zł.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Magnifying Glass Plus Powiększ zdjęcie
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Pieniądze, które zarabiała na konkursach Irena Kwiatkowska dokładała do budżetu domowego.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Irena Kwiatkowska

Irena Kwiatkowska

Irenę Kwiatkowską wspominała kompozytorka Krystyna Kwiatkowska-Jabłońska, bratanica zmarłej w tym roku aktorki.
Autor: Archiwum serwisu,
Rozwiń
Powrót
Irena Kwiatkowska nie żyje
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska nie żyje
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska
Irena Kwiatkowska
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...
powiększone zdjęcie
email