Po opuszczeniu aresztu Sławomir Nowak nie zasiadł bezczynnie w domu. Korzystając z pięknej pogody zabrał się za pracę na posesji, postanowił przyciąć bluszcz. 

Nie patrząc na nic, Nowak chwycił za narzędzia. W końcu to najlepszy czas na wiosenne porządki przydomowe. Były minister w wielkim skupieniu rozprawiał się z bujną roślinnością, porastającą jego dom. 

Radził sobie bardzo dobrze, choć domowe porządki nie należały do najłatwiejszych. Walka z bluszczem nie była prosta, do akcji Sławomir Nowak musiał użyć sekatora. 

Sławomir Nowak niczym prawdziwa "złota rączka" w pocie czoła przycinał, poprawiał, wiązał i układał bluszcze gęsto porastające wypasione domostwo.

Nowak uwijał się przy tym jak mrówka, przy tym prężąc muskuły i dzielnie waląc młotkiem, w końcu udało mu się osiągnąć zamierzony efekt. 

Z efektów pracy Sławomira Nowaka z pewnością zadowolona będzie jego żona. Mężczyzna w domu, który potrafi załatwić takie sprawy od ręki to prawdziwy skarb. 

Kto by pomyślał, że Sławomir Nowak tak sprawnie poradzi sobie z niesfornym bluszczem? A jednak się udało! "Złota rączka" - taka nazwa powinna być od teraz dla niego, jak drugie imię. 

Przypomnijmy, że Sławomir Nowak był ministrem transportu w rządzie Donalda Tuska (64 l.).