Barbara Sienkiewicz dla Super Expressu: Nie zasłużyłam na nienawiść!

2015-09-09 10:46

Barbara Sienkiewicz (60 l.), aktorka m.in. "Klanu", stała się w tym roku najbardziej znaną matką w Polsce. Okazuje się, że niecały rok temu urodziła bliźnięta i popadła w problemy finansowe. Jej decyzja o macierzyństwie podzieliła cały kraj. Pani Barbara właśnie obchodziła 60. urodziny.

Właśnie skończyła pani 60 lat, ale muszę przyznać, że wygląda pani na zdecydowanie mniej. Jak pani to robi?

- Dziękuję. To bardzo miłe co pani mówi. To dodatkowy plus słysząc to z ust kobiety. Mam nadzieję, że to nie przez grzeczność. Nie wiem dlaczego tak jest. Może dlatego, że mam taki charakter, może lekkość wyłapywana z życia dobrych chwil, momentów. Takie momenty budują we mnie radość. Myślę, że to jest motywacją dla mojego organizmu do innej, lepszej pracy. Kiedyś lekarz powiedział mi, że mój organizm to młody wiek biologiczny.

60 urodziny to wspaniała data

- To piękny wiek. Chociaż nie do końca zrozumiałe że to już, że tak szybko minął czas. Chciałabym mieć przed sobą jeszcze wiele pięknych lat dobrze i godnie przeżytych dla moich dzieci.

Będzie pani świętowała urodziny w towarzystwie kogoś wyjątkowego?

- Milczenie (śmiech). Na pewno z dwójką cudownych i wyjątkowych dzieci.

Gdy świat dowiedział się o tym, że w tak późnym wieku została pani matką bliźniąt, wszyscy byli w szoku i zastanawiali się jak 60-letnia kobieta poradzi sobie z opieką nad dziećmi. No właśnie. Jak sobie pani radzi?

-Każde z dzieci ma innych charakter i inny zegar biologiczny. Jeżeli coś robią razem, to zazwyczaj płaczą. Mały pięknie sam zasypia i to jest duża ulga. Mała natomiast potrzebuje żeby ją pokołysać przed snem. Z racji tego, że każde z dzieci jest inne, to pozwala mi na to, żeby tą sytuację jakoś ogarnąć. Gdyby dzieci robiły wszystko na raz, to byłoby mi bardzo ciężko.

Ma pani kogoś do pomocy?

- Muszę mieć, bo mam jeszcze mamę, która 24 godziny na dobę potrzebuje pomocy. To jest niewykonalne by samemu zająć się dwójką małych dzieci i chorą matką.

Pani mama jest aż tak poważnie chora?

- Tak. Nie chodzi, siedzi na wózku inwalidzkim. Gdy chcę ją z niego zdjąć, biorę ją na siebie i przenoszę.

Teraz może pani liczyć także na pomoc Olgierda Łukaszewicza. Jak to się stało, że się poznaliście?

- Gdy dostałam list z odmową poczułam chwilową ulgę. Pomyślałam, że poradzę sobie sama. Potem przeczytałam  fragment listu, że jest odpowiedź odmowna,  bo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego było na nie. Zrobiło mi się bardzo przykro po 40 latach pracy, po 20 latach prowadzenia własnego teatru. Od niczego, od guzika, bez żadnych dotacji ten teatr istniał 20 lat. Poczułam ogromny żal, z którym postanowiłam podzielić się z panem prezesem Łukaszewiczem. Zastanawiałam się dlaczego tak się dzieje? Dlaczego jest takie myślenie urzędników? Przyszłam więc do pana prezesa.

I dobrze pani trafiła. Pan Łukaszewicz od razu ruszył z pomocą.

- Tak. To człowiek, który ma ogromne serce. Gdy go poznałam poczułam ulgę, że jest ktoś kto pomaga, ktoś kto zadzwoni i zapyta jak się czuję.

Teraz Olgierd Łukaszewicz wraz z zarządem ZASP-u założyli konto bankowe, na które ludzie mogą przelewać pieniądze dla pani.

- W wywiadzie dla „Dzień dobry TVN” poprosiłam o to, żeby kierować to w inną stronę. Może pan prezes jest życiowo ode mnie mądrzejszy. Ja czasami żyję obłudą życia, sceną, teatrem, teraz są dzieci. Dzisiaj sobie radzę, ale dziś są moje urodziny i jest ta data która może przerażać, albo może dawać siłę. W tym momencie daje mi siłę do tego żeby żyć.

Dlaczego pani tak późno zdecydowała się na dzieci? Czyżby było tak, że kariera była kiedyś dla pani na pierwszy miejscu?

- Absolutnie nie kariera. To jest realizacja w całości sztuki. To nie jest gra na scenie. To była próba zderzenia się ze sceną, napisania scenariusza z reżyserią z kostiumem, z lalką ze wszystkim. Zawsze powtarzałam, że ja nie szłam do pracy, tylko że do niej frunęłam. To mi całkowicie wypełniło życie. To jest dobra uwaga dla ludzi pracoholików. Kiedyś to się kończy. Ktoś mi kiedyś pięknie powiedział, że światła na scenie gasną i aktor zostaje na pustych, scenicznych deskach ze sobą i swoim życiem już prywatnym, bez braw uśmiechów, tego co buduje psychikę aktora. Tak się ze  mną stało i wiem że musi być dobre wyważenie swojego życia. Niektórzy sobie postanawiają ze do 30 osiągną to i to, że do 40 będą mieli dzieci. Nie wiem czy to może być dobra droga albo nie dobra. Nie wiem, każdy ma inną drogę. Ja nikogo nie oceniam, nikomu nie radzę. Mi los na końcu mojego życia dał coś niepowtarzalnego, to jest życie przekazane mam nadzieję na następne pokolenia, że ród Sienkiewiczów będzie. Ja nie umrę cała. Wychowam zdrowe dzieci.

Czyli dopiero przed 60 stwierdziła pani, że chce zostać matką?

- Można chcieć coś w życiu bardzo osiągnąć ale są bariery, bariery biologii, wszelkie bariery. Każdy w życiu ma jakąś barierę. Czy zderzy się z człowiekiem, który coś w naszym życiu zniszczył, nie pozwoli pójść dalej. Jest choroba czyli moje ciało mogło nie zareagować na donoszenie. Ja dzieci donosiłam do 38 tygodnia ciąży. Urodziły się zdrowe i dostały 10 pkt. Panie, które odbierały mój poród były zachwycone dziećmi. Myślałam, że tak mówią każdej mamie ale potem jak chodziłam po korytarzy zorientowałam się, że często bliźniaki nie rodzą się tak zdrowe jak moje dzieci.

Decydując się na zajście w ciążę nie bała się pani, że w tym wieku może pójść coś nie tak? Że np. dzieci urodzą się chore?

- To jest dobre pytanie. Czułam się tak silna psychicznie i fizycznie, że nie wiem czy to było złe myślenie, ale ja byłam pewna, że sobie poradzę i urodzę zdrowe dzieci. I tak było. W trakcie ciąży kwitłam, nie miałam żadnych komplikacji, pięknie wyglądałam. To był dobry czas dziewięciu miesięcy. Może warto podejmować tak jak jeden lekarz powiedział duże ryzyko. Jak już zaszłam w ciążę, to miesiąc po miesiącu było coraz lepiej.

Na temat pani ciąży pojawia się wiele informacji. Pani twierdzi, że było to naturalne zapłodnienie. Inni sugerują, że było to In vitro. Jak było na prawdę?

- To tak jakby pani pytała każdą z mam, czy pani planowała ciążę, czy nie. Jakie podejście? Myślę, że żadna z mam nie udzieli takiej odpowiedzi, bo to jest ludzka prywatność.

Wszyscy panią osądzają. Jak się pani z tym czuje?

- Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Jestem mamą, wychowuję zdrowe dzieci więc dlaczego ludzie mnie oceniają? Może za 100 albo 200 lat mamy w późniejszym wieku będą rodziły dzieci? Skąd takie prawo? Dlaczego aż do tego stopnia? Dlaczego ludzie nie podziękowali, że ja podjęłam to wyzwanie? Dlaczego padają takie słowa? Przecież to w końcu obywatele, Polacy. Zdrowe dzieci chowające się zdrowo. Skąd tyle nienawiści, sensacji?

Widzę, że bardzo się pani tym przejmuje.

- Jest mi bardzo przykro. Nie czytałam tych komentarzy, nie słuchałam co mówią ludzie ale niektóre informacje do mnie docierają. Myślę, że to była dobra droga dla mojej psychiki, dlatego żeby był spokój w domu. Myślę, że dzieci wyczułyby to, że jest nerwowa atmosfera. Nie chciałam tego. Przyjdą święta, Boże Narodzenie, radość z narodzin, a dlaczego moje dzieci zostały tak potraktowane? To są tylko dzieci. O co tym ludziom tak naprawdę chodzi?

Zobacz: Najstarsza matka w Polsce obchodziła 60. urodziny

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki