Czy niewierzący aktor pojednał się z Bogiem? Kulisy śmierci Tadeusza Plucińskiego

2019-04-24 18:54

Gasł z godziny na godzinę. Jakby odpuścił sobie dalsze życie. Ale umierał spokojny. Przy łóżku Tadeusza Plucińskiego (†92 l.) do końca czuwała jego ostatnia żona Jolanta Wołłejko (77 l.) oraz ich synowie Piotr i Paweł. Tylko im pozwolił na to, żeby mogli go odwiedzać o każdej porze dnia i nocy. Jak dowiedział się „Super Express”, w okresie wielkanocnym znany aktor przyjął księdza i sakrament namaszczenia. Odszedł, pojednawszy się z Bogiem.

Aktor mieszkał w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w podwarszawskim Skolimowie od grudnia 2018 r. – Sam się odsunąłem, przestałem się udzielać. Poczułem, że już czas zamieszkać tam, gdzie będę miał stałą opiekę – mówił nam wtedy.
Przeprowadzkę do Skolimowa zorganizowała mu Jolanta Wołłejko, jego czwarta żona i matka ich dwóch synów Piotra i Pawła. To jej całkowicie powierzył swój los i majątek. – Sekretem naszych dobrych relacji jest przyjaźń. Miłość może minąć, ale przyjaźń przetrwa wszystko – tłumaczył nam pan Tadeusz.
A stała pomoc była mu potrzebna. Pluciński najpierw przeżył bolesny upadek na oblodzonej ulicy, wtedy złamał nogę w kolanie. Kontuzja nie pozwalała mu normalnie chodzić. Potem starość zaczęła dawać się we znaki.
– Ostatnio nie był tym samym człowiekiem co przed laty. Już na spotkaniu organizowanym kilka dni przed Wielkanocą bardzo źle się czuł. Podzielił się jajkiem i poszedł do siebie do pokoju. Od dłuższego czasu gasł w oczach. Przyjmował leki, ale nie lubił mówić, co mu dolega. Wiadomo było jedynie, że miał problemy z krążeniem i ciśnieniem. Zmarł we wtorek o godzinie 17 w swoim pokoju. Zmarł ze starości... – mówi nam mieszkaniec domu seniora.

„Super Express” dowiedział się, że kilka dni przed śmiercią aktor przyjął księdza i pojednał się z Bogiem. Do końca przy jego łóżku czuwali była żona i synowie.
Przez lata nie było mu po drodze z religią. Pluciński słynął z niezliczonych romansów i czterech nieudanych małżeństw. Zyskał miano największego amanta polskiego kina. – Kobiet w moim życiu było naprawdę wiele i to one z pewnością pójdą do nieba, bo są jak anioły. A ja? Ja się z nimi tam nie spotkam, bo mam lęk wysokości – żartował w rozmowie z nami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki