Tomasz Kabis zdobył rozpoznawalność dzięki udziałowi w 6. edycji "Mam Talent". Zdolny iluzjonista dotarł do finału, w którym zajął 10. miejsce. W lutym artysta podzielił się z fanami dramatyczną wiadomością. Ujawnił, że w Wigilię, w czasie, gdy wszyscy oczekiwali na prezenty, on usłyszał od lekarzy, że jest poważnie chory. Mężczyzna jest obecnie w trakcie leczenia. Pierwsza dawka chemii nie zadziałała, dlatego lekarze zdecydowali się podjąć agresywniejszą terapię.
- Już było blisko, bardzo blisko wyzdrowienia. Po pierwszych 4 cyklach chemioterapii markery nowotworowe, które miałem, spadły do 15, gdzie norma jest 7 około. Było już bardzo blisko wyzdrowienia i nagle po 2-3 tygodniach znów zaczęły się namnażać. Najpierw było 500, później 700. Oznacza to, że choroba nie odpuściła. Niestety gdzieś tam ten nowotwór powrócił i chciał się jak najszybciej z powrotem namnożyć. Pani doktor stwierdziła, że nie ma na co czekać, trzeba podać drugą linię chemioterapii, tzw. ratującą życie. Brzmi groźnie i jak się dowiedziałem jest bardzo groźnie. To jest taka bardzo, bardzo mocna chemia, bardzo agresywna - powiedział Kabis podczas transmisji live na Facebooku.
Pierwszą dawkę agresywnej chemii Tomek Kabis przyjął pod koniec czerwca. Jego organizm zareagował bardzo dobrze i obyło się bez przykrych dolegliwości. Drugą dawkę otrzymał 8 lipca. Iluzjonista obiecał, że będzie informować w mediach społecznościowych o postępach w leczeniu.